Słupsk liczy straty po ulewach. Mieszkańcy domagają się działań urzędników

(fot. Radio Gdańsk/Łukasz Kosik)

Kilkugodzinne opady deszczu sparaliżowały Słupsk. Zalane zostały domy, samochody i ulice. Musieli się z tym mierzyć nie tylko strażacy, ale i mieszkańcy, którzy stawiają pytania o zbiorniki retencyjne. Ich zadaniem jest niedopuszczenie do zalania niżej położonych terenów w mieście.

Zdaniem dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku Tomasza Orłowskiego, wielomilionowe inwestycje zdały egzamin.

„PODTOPIENIA SĄ NIEUNIKNIONE”

– Gdyby nie kilka zbiorników retencyjnych, które powstały w ostatnim czasie na terenie miasta, niektóre ulice w Słupsku zamieniłyby się w jezioro. Sytuacja byłaby znacznie gorsza. Oczywiście staramy się, by ulewy nie doskwierały naszym mieszkańcom, ale przy tak dużych opadach deszczu podtopienia są nieuniknione – przekazał Orłowski.

MIESZKAŃCY LICZĄ STRATY

Najbardziej ucierpieli właściciele domów przy ulicy Piłsudskiego w Słupsku. Tomasza Gondera, który po raz kolejny musi remontować swój dom, uważa, że zbiornik retencyjny to za mało.

– Domagamy się, by urzędnicy zainstalowali specjalne betonowe zapory wzdłuż notorycznie zalewanych domów. Nie ochroni nas budowa kolejnych zbiorników – zaznaczył Gondera.

„KOLEJNY RAZ NIKT NAS NIE SŁUCHA”

Bartosz Pek, sąsiad Tomasza Gondery, przez ulewę musiał na kilka dni zamknąć swoją agencję reklamową, ponieważ woda zniszczyła elektronikę.

– Kolejny raz jesteśmy zalewani i kolejny raz nikt nas nie słucha. Problemy nasiliły się po remoncie drogi. Z powodu jej podwyższenia woda spływa na nasze podwórka – dodał Pek.

Urzędnicy zapowiadają dodatkowe rozwiązania, które mają w przyszłości zminimalizować skutki ulew.

Posłuchaj materiału naszego reportera:

Łukasz Kosik/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj