Półgodzinny koncert to za mało, by zagłuszyć mistrza. Piłkarze Lechii wciąż bez punktów

PKO Ekstraklasa. Lechia Gdańsk - Lech Poznań. Gdańsk, 26.07.2025 r. (fot. Krzysztof Mystkowski/KFP)

Lechia zaczęła bez przesadnego respektu, a w związku z tym, że lechici popełniali błędy, to Viunyk i Sezonienko otrzymali prezenty od rywali. Ukraińcowi zabrakło odwagi, by mając miejsce i czas podjąć próbę strzału z ok. 20 metra, podanie do Meny było niezbyt celne i nie w tempo. Mistrzem strat był Timothy Ouma, który w 23. minucie został zastąpiony przez Gisli Thordarsona.

W 13. minucie Lech stanął przed szansa objęcia prowadzenia. Po strzale Antonio Milica piłka trafiła wprawdzie do siatki, ale arbiter Bartosz Frankowski wcześniej przerwał akcje i sprawdził relacje Ivana Żelisko z Bartoszem Skrzypczakiem w narożniku pola karnego. Ostatecznie po analizie VAR wskazał na „11”. Szymon Weirauch doskonale wyczuł intencje Mikaela Ishaka i wciąż mieliśmy remis.

MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI

W 17. minucie prawą stroną przedarł się Camilo Mena, wchodząc w pole karne zdecydował się na centro-strzał. Piłka przełamała ręce Mrozka, ale do siatki nie trafiła.

Po chwili znakomita akcją popisał się Leo Bengtsson, ale jego strzał obronił Weirauch. W rewanżu kontrą wyszło trzech piłkarzy Lechii. Bobcek doholował piłkę do linii pola karnego, podał do biegnącego obok Viunyka, ten strzelił po ziemi. Piłka zaplątała się w nogach Mrozka, ale do bramki nie dotarła.

Wkrótce sprawy w swoje ręce wziął Tomas Bobcek. Po strzale Meny, rykoszecie z udziałem Skrzypczaka, znalazł się za plecami obrońców Lecha z piłką u stóp. Stojąc na piątym metrze, podciął piłkę i – tak jak w lutowym zwycięskim spotkaniu – dał Lechii prowadzenie. To była 22. minuta.

Po kolejnych siedmiu minutach mogło być 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzelał Viunyk, lot piłki przeciął Bobcek, trącił ją, ale na drodze do szczęścia stanęła poprzeczka. Co się odwlecze, to na chwilę, jak mówi fragment znanego polskiego przysłowia.

30. minuta i znowu Bobcek w roli głównej. Tym razem otrzymał prostopadłe podanie i nic nie stanęło już na drodze do szczęścia. Lechia prowadziła 2:0, prowadząc także grę.

W 34. minucie bramkarz Lechii potwierdził, że to jego dzień. Bengtsson strzelił mocno i celnie w okolice spojenia słupka z poprzeczką, ale Weirauch piłkę odbił. W doliczonym czasie kolejny raz wykazał swą wyższość nad szwedzkim napastnikiem Lecha.

REMONTADA

Lech broni składać nie zamierzał. Już w 48. minucie Islandczyk Gisli Thordarson nie dał szans bramkarzowi Lechii i z linii pola karnego pięknym strzałem z półwoleja nawiązał bramkowy kontakt.

W 56. minucie poważny błąd popełnił ratujący wcześniej wynik Weirauch. Bramkarz Lechii, mając piłkę na rękach po strzale szarżującego z prawej strony Filipa Szymczaka, wepchnął ją do swojej bramki. Mistrz dawał świadectwo mocy, było już 2:2.

Po kolejnych ośmiu minutach Lech objął prowadzenie. W olbrzymim zamieszaniu w polu karnym gospodarzy piłka trafiła pod nogi Filipa Jagiełło, odbiła się od słupka i trzeci raz wpadła do bramki Lechii.

W 70. minucie Mikael Ishak dobrze złożył się do dośrodkowania z rzutu rożnego Joela Pereiry i z narożnika pola karnego skorygował wynik na 2:4 z perspektywy gdańszczan.

Tomas Bobcek nie zamierzał godzić się z porażką i w 87. minucie zdobył swoją trzecia bramkę, tym razem uderzeniem głową po dośrodkowaniu Żelisko.

Zabrakło czasu, pewnie także sił, by zacząć odrabiać pięciopunktowy balast karnych punktów. Lechia przegrała 3:4 i w tym sezonie mimo średniej dwóch bramek na mecz nie zdołała dotychczas nawet zremisować.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 3:4 (2:0).

Bramki: 1:0 Tomas Bobcek (22), 2:0 Tomas Bobcek (30), 2:1 Gisli Thordarson (48), 2:2 Szymon Weirauch (55-samobójcza), 2:3 Mateusz Skrzypczak (64), 2:4 Mikael Ishak (70), 3:4 Tomas Bobcek (87-głową).

Żółta kartka – Lechia Gdańsk: Iwan Żelizko, Camilo Mena, Maksym Diaczuk. Lech Poznań: Timothy Ouma, Filip Szymczak, Luis Palma.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 18 631.

W 13. minucie Mikael Ishak (Lech) nie wykorzystał rzutu karnego; obronił Szymona Weirauch.

Włodzimierz Machnikowski/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj