Automatyczna smycz to diabelski wynalazek. Psie porady w Radiu Gdańsk

kepka

Smycz lub linka pomaga w tresurze psa. Jednak automatyczna smycz, to zdaniem Agnieszki Kępki „durnowaty wynalazek”. Psia behawiorystka i międzynarodowy sędzia kynologiczny w czasie audycji „Psie porady w Radiu Gdańsk” mówiła, jak szkolić zwierzę, aby przychodziło na zawołanie. Jest wiele wynalazków dla ludzi i dla psów, ale automatyczna smycz to diabelski wynalazek, mówię wprost – durnowaty – powiedziała Agnieszka Kępka. Po raz kolejny zaapelowała do właścicieli zwierząt, aby nie używali takich akcesoriów. – Dzięki takiej smyczy pies się uczy, że jest niezależnym szefem. Idzie w stronę, w którą chce i robi, co chce. Automatyczna smycz naciąga się i zwalnia, a kiedy w momencie zagrożenia, na przykład ulicy, właściciel nagle ją blokuje, daje psu komendę: bierz, atakuj, walcz i zabijaj.

Zwierzę chodzące na smyczy automatycznej jest cały czas nastawione na agresję. Dzięki swobodzie czuje się szefem i może nie reagować na polecenia właściciela. Ponadto jeśli spadnie, to pies biegnąc ma poczucie, że ktoś go goni. – Dodatkowo smycz tłucze się o chodnik i wydaje dźwięk. Pies popada w traumę i wpada na jezdnię, być może pod koła samochodu. I tylko pozostaje nam modlitwa, żeby się w coś zaplątał, aby można było go złapać.

Agnieszka Kępka podkreśliła, że doczepiana smycz pomaga w tresurze psa, między innymi w uczeniu go posłuszeństwa i przychodzeniu na zawołanie. W poprzednich audycjach radziła przygotować linkę z węzłami lub do smyczy doczepić linki. – Później idziemy w miejsce niezbyt uczęszczane, gdzie nie ma biegających psów i wielu ludzi, bo musimy zwrócić uwagę zwierzęcia na siebie. Zabieramy do kieszeni przysmak, tak aby chwycić za niego w ciągu sekundy kiedy będziemy chcieli nagrodzić psa. Przysmak należy psu pokazać, żeby wiedział, że go mamy ze sobą.

Behawiorystka radziła odpiąć smycz w ustronnym miejscu i puścić czworonoga na przygotowanej wcześniej lince. Kiedy nacieszy się wolnością, należy klasnąć w dłonie i zawołać psa. – Wesołym, zachęcającym głosem wołamy na niego i pokazujemy mu przysmak. Kiedy zaczyna do nas biec, nie wolno wyciągać do niego ręki ze smakołykiem. Najlepiej kucnąć i dać psu powoli wyciągnąć przysmak z ręki. Po zjedzeniu, chwalimy go i zachęcamy do dalszej zabawy. Zmieniamy miejsce i powtarzamy czynność.

Po takiej serii ćwiczeń, należy przepiąć linkę na smycz i szybkim krokiem przejść kilkadziesiąt kroków. Po czym znów zwierzę puszczamy na lince. Całość należy powtórzyć trzy, cztery razy. Nagrodą nie musi być tylko przysmak, ale także pochwała psa. Szkolenie powinno zająć tydzień, po około pół godziny dziennie. Po tygodniu należy skrócić linkę. – Co tydzień skracamy linkę, tak aby na koniec został węzeł z jednym sznurkiem. Musi wiedzieć, że ktoś nad nim cały czas czuwa. Efekt szkolenia jest na całe życie.

W czasie audycji Agnieszka Kępka odpowiadała również na pytania słuchaczy, między innymi dlaczego psy nie słuchają właścicieli i o buncie zwierzęcia w wieku trzech lat.

Posłuchaj audycji, którą nadawaliśmy na żywo

Marzena Bakowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj