Miniaturowe demony prędkości opanowały Słupsk. Za sprawą miłośników modelarstwa na specjalnie przygotowanym torze rozegrały się mistrzostwa Pomorza pojazdów zdalnie sterowanych. Podczas zawodów uczestnicy musieli pokonać skomplikowaną trasę, która niejednemu zawodnikowi przysporzyła gęsiej skórki.
Uszkodzenie pojazdu oznacza nie tylko odpadnięcie z rozgrywek, ale także kosztowną naprawę.
– Te pozorne zabawki to prawdziwe pociski osiągające prędkość nawet do 150 kilometrów na godzinę. Zapanowanie nad nimi jest bardzo trudne. Przy takich prędkościach wystarczy, że obsunie się palec i cały sprzęt może ulec uszkodzeniu. Niektóre ze startujących modeli mają wartość nawet powyżej 5 tysięcy złotych – wyjaśnił Bartosz Ziemiec, współorganizator zawodów.
351 KILOMETRÓW NA GODZINĘ
O tym, że pojazdy zdalnie sterowane to nie są zwykłe zabawki, świadczy osiągnięcie brytyjskiego modelarza, który rozpędził swój elektryczny pojazd do prędkości ponad 351 kilometrów na godzinę. Wynik byłby jeszcze lepszy, gdyby nie warunki pogodowe, dlatego nie jest wykluczone, że w niedługim czasie ten rekord zostanie pobity.

(fot. Radio Gdańsk/Łukasz Kosik)
– Te pojazdy są szybsze od sportowych samochodów. Wiele razy ścigaliśmy się w Słupsku na zamkniętych drogach z autami marki Porsche czy Mustang. Miny ich właścicieli po przegranym wyścigu są bezcenne. Pojazdy zdalnie sterowane mogą być napędzane specjalnym paliwem, baterią elektryczną, a nawet silnikiem odrzutowym – wskazał Paweł Iwański ze Stowarzyszenia RC Gryf.

(fot. Radio Gdańsk/Łukasz Kosik)
Aby zapanować nad takimi demonami szybkości, potrzeba sporo wprawy. Pojazdami steruje się za pomocą kontrolera i precyzja w tych zawodach jest najważniejsza. Mistrzostwa zorganizowało Stowarzyszenie RC Gryf na torze przy ulicy Świętej Klary, tuż obok parku wodnego w Słupsku.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Łukasz Kosik/mk





