Lechia już na plusie. W meczu z Katowicami najlepszy był wynik

Gdańsk, 12.09.2025. Zawodnik Lechii Gdańsk Camilo Mena (L) i Borja Galan (P) z GKS Katowice podczas meczu 8. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy (Fot. PAP/Piotr Matusewicz)

Gdyby nie karne punkty, Lechia wyprzedziłaby GKS i byłaby blisko opuszczenia strefy spadkowej. Gdańszczanie odnieśli drugie zwycięstwo domowe zwycięstwo z rzędu, po prestiżowym triumfie w derbowym meczu z Arką.

Przed dwoma tygodniami wynik zamykał, tym razem otwierał Damian Kurminowski. Wobec niezdolności do gry Tomasa Bobceka, Kurminowski mógł zadebiutować w wyjściowym składzie. Pierwszy raz w zespole Lechii zagrali zakontraktowani w tym tygodniu Matej Rodin i Bartlomiej Kłudka, którzy mieli znaczące udziały w zachowaniu czystego konta.

W ofensywie wyróżniał się Bohdan Vjunyk, Słabszy mecz rozgrywał Camilo Mena, ale zrekompensował to w 117. minucie, kiedy znakomitym, technicznym strzałem wykończył ostatnią akcję w meczu.

Spotkanie trwało 107 minut, bowiem w 70′ fani Lechii odpalili race. Było bezwietrznie, więc wietrzenie trwało ponad kwadrans. Aby ewentualne kary troszkę się rozłożyły, to swój arsenał, znacznie skromniejszy, odpalili także goście.

KURIOZALNA BRAMKA

Najbardziej spektakularna akcja miała miejsce w 19. minucie, kiedy to Kurminowski otwierał wynik spotkania. Tomasz Neugebauer kopnął piłkę przez pół boiska, wychodzący do niej bramkarz Gieksy Dawid Kudła źle obliczył dystans. Zdołał wprawdzie podbić piłkę głową, ale ta spadła mu za plecy. Tam wybiegał już Kurminowski, który także głową skierował ją do siatki. To zagranie podcięło skrzydła gościom, którzy do równowagi wrócili dopiero po przerwie. Katowiczanie przejęli inicjatywę, ale ich nieskuteczność – zgodnie z tradycją spotkań wyjazdowych – była porażająca.

Prawie 12 tys. widzów otrzymało danie z zakalcem, ale zgagę mieli tylko katowiczanie, także ci, którzy w sile ok. 500 zasiedli w sektorze gości.

Mecz był w obszernych fragmentach nudny, w pozostałych nadzwyczaj chaotyczny, Tabela nie kłamie. W Gdańsku spotkały się drużyny, które zapewne do końca sezonu z lękiem, a być może także trwogą, będą oglądać się za siebie. Lechia wciąż nikogo nie widzi, ale może się to zmienić 17 września, gdy zapadnie decyzja o ewentualnej weryfikacji karnych punktów za zaległości finansowe z poprzedniego sezonu.

Lechia Gdańsk – GKS Katowice 2:0 (1:0).

Bramki: 1:0 Dawid Kurminowski (19-głową), 2:0 Camilo Mena (90+17).

Żółta kartka – Lechia Gdańsk: Camilo Mena, Alex Paulsen, Rifet Kapic. GKS Katowice: Arkadiusz Jędrych.

Sędzia: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 11 778.

Lechia Gdańsk: Alex Paulsen – Bartłomiej Kłudka (86. Alvis Jaunzems), Maksym Diaczuk, Matej Rodin, Matus Vojtko – Camilo Mena, Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (64. Aleksandar Cirkovic), Rifet Kapic, Bohdan Wjunnyk (90+3. Michał Głogowski) – Dawid Kurminowski (86. Kacper Sezonienko).

GKS Katowice: Dawid Kudła – Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Grzegorz Rogala (90+8. Lukas Klemenz) – Marcin Wasielewski, Sebastian Milewski (90+8. Eman Markovic), Jesse Bosch (58. Mateusz Kowalczyk), Borja Galan – Marcel Wędrychowski (58. Adrian Błąd), Adam Zrelak (58. Ilja Szkurin), Bartosz Nowak.

Włodzimierz Machnikowski/PAP/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj