Bohater Arki o rzutach wolnych: „To dla mnie jak jazda na rowerze”

XII Spotkanie Międzypokoleniowe Arki i prezentacja piłkarzy Arki Gdynia na Górce przy ul. Emonda n/z Sebastian Kerk 14.07.2025 / fot. Artur Cichuta / KFP / Trojmiasto.pl

Sebastian Kerk w sobotę poprowadził Arkę Gdynia do cennego zwycięstwa, a w tygodniu trafił do jedenastki kolejki. Niemiecki pomocnik nie tylko zdobył dwie bramki, w tym jedną z fenomenalnego rzutu wolnego, ale w rozmowie po meczu zaskoczył wyznaniem, że pierwszy gol był jego… debiutanckim trafieniem głową w karierze. Jeden z liderów Arki opowiedział o pewności siebie przy stałych fragmentach gry  i kluczowych zmianach w zespole po ostatniej porażce.

Paweł Kątnik: W sobotę Arka wyglądała znacznie lepiej niż w poprzednim meczu z Zagłębiem. Co zmieniło się między tymi spotkaniami?

Sebastian Kerk, Arka Gdynia: Myślę, że dzisiaj wnieśliśmy na boisko podstawy. Walczyliśmy, byliśmy agresywni, bezdyskusyjnie musimy tak grać zawsze. W meczach wyjazdowych może czasami jest tak, że… w pierwszych minutach meczu nie do końca jesteśmy obecni. Staraliśmy się więc być w pełni skupieni od początku, od pierwszej minuty. I tak, może nie był to najpiękniejszy mecz, ale na koniec wygraliśmy i jesteśmy naprawdę szczęśliwi.

Czy drugi z sobotnich goli, zdobyty z rzutu rożnego, był jednym z najładniejszych w twojej karierze?

Nie sądzę. Strzeliłem wcześniej wiele bramek z rzutów wolnych. Była piękna, ale strzelałem już ładniejsze gole z wolnych niż dzisiaj.

Druga bramka była piękna, ale przecież nie można zapominać o pierwszej. Strzelałeś wcześniej bramki głową?

Myślę, że to był mój pierwszy gol głową. Ale ja… zawsze powtarzam, że mam naprawdę dobry strzał głową. Nikt mi w to nie wierzy, ale mam dobry strzał głową, gdy nie ma przeciwnika. Na przykład, gdy gramy w siatkonogę, wtedy pokazuję swoje umiejętności gry głową. A kiedy mamy stałe fragmenty gry, to ja dośrodkowuję piłki, więc siłą rzeczy nie jestem typem zawodnika, który strzela dużo goli głową.

Trener Szwarga powiedział, że robisz to cały czas na treningach. Zgadzasz się? Czy to prawda?

Tak, trenuję to całe życie. To jest dla mnie jak jazda na rowerze. Ale na pewno czasami trzeba mieć też trochę szczęścia. Koniec końców cieszę się, że w końcu udało mi się strzelić gola z rzutu wolnego.

Co dokładnie czułeś w momencie, gdy podchodziłeś do piłki i myślałeś o strzale? Mam na myśli rzut wolny. To było mierzone, czy dopisało Ci trochę szczęścia?

Nie, to nie było szczęście, byłem pewny, że strzelę. Obserwowałem bramkarza, a mur był trochę zbyt blisko, żeby przerzucić piłkę nad nim. Więc spróbowałem celować w górny róg obok muru i na moje szczęście piłka tam wpadła.

Jak to wyglądało po porażce z Zagłębiem Lubin? Bo było zero-cztery, a Dawid Szwarga powiedział na konferencji prasowej, że to porażki budują zespół, a nie wygrane mecze.

Tak, to prawda. Przeanalizowaliśmy nasz mecz wyjazdowy. Niestety, w ostatnich meczach poza domem zawsze mieliśmy jakieś problemy. Myślę, że w tym tygodniu ciężko pracowaliśmy. Powiedziałbym, że wróciliśmy bardziej do podstaw. Czasami trzeba walczyć, zbierać drugie piłki. Nie trzeba umierać za piękny futbol. I myślę, że dzisiaj poradziliśmy sobie bardzo dobrze i jestem naprawdę dumny z drużyny.

I jeszcze jedno pytanie o mecze wyjazdowe i domowe, bo wiesz, jak wygląda sytuacja – wygrywacie mecze u siebie, a przegrywacie na wyjazdach. Jak to się dzieje, dlaczego?

To dobre pytanie. Zadajemy sobie je również w szatni. Nie jest łatwo dać prostą odpowiedź. Może powinniśmy skupić się na tym, żeby częściej przenosić piłkę na połowę przeciwnika, dać im szansę na popełnienie błędów. Kiedy próbujemy budować akcje od tyłu, przeciwnik zawsze tworzy presję, zwłaszcza na początku meczu. Może lepiej jest przenieść piłkę na ich połowę, stworzyć też nasz pressing, bo przecież jesteśmy bardzo intensywni. Nie jest łatwo grać przeciwko nam, gdy gramy intensywnie i pressujemy bardzo wysoko całym zespołem. To może być jeden z kroków dla nas, żeby odnosić większe sukcesy w meczach wyjazdowych.

I moje ostatnie pytanie o twój własny cel, jeśli chodzi o strzelanie bramek w tym sezonie. Wiem, że twoja rola nie polega w główniej mierze na strzelaniu goli, ale czy liczysz, ile chciałbyś strzelić w tym sezonie? Czy to jest dla ciebie ważne?

Tak, strzelanie goli jest zawsze miłe, ale lubię też asystować… najważniejsze, że jako jednostka wyglądasz dobrze, gdy drużyna wygrywa. Więc kiedy zespół odnosi sukcesy, kiedy zdobywamy punkty, wszyscy wyglądają lepiej. To powinien być główny cel nas wszystkich. Jasne, chciałbym strzelić 10 goli i w przeszłości miałem ku temu więcej okazji, bo grałem trochę bardziej ofensywnie, częściej jako „dziesiątka” za napastnikiem. Wtedy miałem więcej okazji do strzału.

Czy trudno było się Tobie przestawić, by grać niżej niż na 10-tce?

Jestem, powiedziałbym, bystrym facetem, potrafię się bardzo łatwo dostosować, więc gram tam, gdzie ustawi mnie trener i na nasze szczęście w sobotę to zadziałało.

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj