Mieszkańcy Żuław i innych terenów zagrożonych powodzią mogą sprawdzić, czy miejsce w którym chcą zbudować dom może zostać zalane przez powódź. Działa już stronie internetowa, która to umożliwia.
GIGANTYCZNE KOSZTY POWODZI
Jak pisze Gazeta Wyborcza, budowa wałów przeciwpowodziowych jest już niewystarczająca. Witold Sumisławski, prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej uważa, że to drogie i nieskuteczne. – Ochraniając jedne tereny, naraża się inne, położone poniżej. Problemem jest m.in. to, że tereny zagrożone powodzią są zabudowywane, a ich zalanie powoduje potem gigantyczne koszty. To kłopot także tam, gdzie zalewowe obszary są chronione wałami powodziowymi, bo czasem nie wytrzymują one naporu wody, co doprowadza np. do podtapiania osiedli. Największym problemem był dotąd brak szczegółowych informacji, które wskazywałyby zagrożone obszary.
STRONA NA KTÓREJ WSZYSTKO SPRAWDZISZ
Od 2009 r. trwały prace nad wykonaniem modelu terenu, który odzwierciedla rzeczywisty obraz z dokładnością do 10 cm. Wszystkie dane znajdują się na stronie internetowej Informatycznego Systemu Ochrony Kraju, w skrócie ISOK – mapy.isok.gov.pl.
Dostęp do informacji mają mieć indywidualni użytkownicy i administracja. Do stworzenia map zobowiązuje Polskę unijna dyrektywa powodziowa z 2007 roku. Nakłada ona obowiązek przygotowania dokumentów w zakresie zarządzania ryzykiem powodziowym oraz zapewnienia społeczeństwu dostępu do ich wyników.
SPRAWDŹ SWOJĄ DZIAŁKĘ
Mapy zagrożenia powodziowego przedstawiają obszar, który zostanie zalany, jeśli dojdzie do powodzi. Można też zobaczyć symulację, jak często na danym terenie grozi powódź – co 10, 100 czy 500 lat. Można więc ocenić, czy przypadkiem nie ma ryzyka, że nasz dom, przy obecnym stanie zabezpieczeń, nie znajdzie się pod wodą, a jeśli tak, to… jak głęboką. Ryzyko można też prześledzić w scenariuszu, gdy np. pęknie wał powodziowy. Z map można do tego wyczytać kierunek i prędkość rozchodzenia się fali, a także informacje o potencjalnych stratach w razie powodzi.
Mapy mogą być jeszcze niedoskonałe, bo to dopiero ich pierwsza wersja. Projekt kosztuje 300 mln zł, większość stanowi dofinansowanie unijne.
mat