– Trzeba pamiętać o tych skrzywdzonych dziewczynach, mówił w Radiu Gdańsk Jacek Karnowski. Agnieszka Michajłow: „Gwałciciel z Sopotu” to popularny ostatnio tytuł. Jest efektem zatrzymania Krystiana W., którego łączy się z właścicielami sopockich klubów. Nie brzmi to dobrze.
Jacek Karnowski: Inny tytuł nie byłby tak głośny. Sopot to bardzo popularne miasto, więc zjeżdżają tu różni ludzie. Są tacy, którzy planują rajd po Monte Cassino, inni są łowcami nastolatek. Większym problemem niż tytuł jest to, co się stało. Powinniśmy się bardziej martwić o te skrzywdzone dziewczęta. Wielokrotnie apelowałem do policji o większe siły dla Sopotu. Na wierzchu wygląda, że wszystko jest dobrze. Prosiłem też o większą kontrolę lokali. Tam się wchodzi i widzi osoby bardzo młode. Mówiłem, że seksistowski styl nie wróży nic dobrego. Zaczęliśmy od zgłaszania zakłócania ciszy nocnej. Nie jesteśmy przecież od sprawdzania, czy ktoś ma narkotyki. To wszystko było przed całą historią Krystka. Potem Zatoka Sztuki zaczęła medialny szum.
Pan Turczyński opublikował nagranie, w którym zapowiada, że przeznacza 50 tysięcy złotych dla osoby, która wskaże dowody na powiązanie Zatoki Sztuki ze sprawą Krystiana W. albo za informacje, kto stoi za medialnym atakiem na lokal. Dodaje tam także słowa: „Gra się zaczęła”.
Jest to teatr medialny, tzw. próba covera, czyli pokrycia innych problemów tym problemem. Pieniądze mogłyby być przeznaczone na pomoc ofiarom Krystiana W.
Wiedział Pan o tym, co dzieje się w Zatoce Sztuki?
Tak, były doniesienia. Ktoś jednak powinien zebrać to w całość. Trzeba sprawdzić, co ten facet naprawdę robi. Faktem jest, że w miejscach, gdzie bawią się młodzi ludzie, zawsze pojawiają się zagrożenia.
Mówi Pan, że policja jest nieudolna, że to organy ścigania powinny się tym zająć. Dlaczego w takim razie tego nie robią?
Działania policji pod wpływem mediów i tak uległy poprawie. Zatoka Sztuki na początku była fajnym przedsięwzięciem ze wspaniałymi koncertami. W pewnym momencie hałasy, wystrój i całokształt zaczęły sugerować co innego. Apeluję: opamiętajcie się. Już nie pomogą wam znani artyści, jak Adam Nergal, którzy mają ratować wasz wizerunek. Sprawa „Krystka” kładzie się ogromnym cieniem.
Od dwóch lat istnieje reklama klubu z tańcem erotycznym, dlaczego tak długo nikt na to nie reagował?
Od tego są służby, które powinny kontrolować internet. Obejrzałem tę reklamę i byłem zszokowany. Poinformowałem policję. Reklamy już nie ma.
Zatoka Sztuki wynajmuje miejsce już kilka lat. Kiedy się Pan zorientował, że coś jest z tym lokalem nie tak?
Zaczęło się od hałasu i nielegalnych reklam na plaży. Doszły do mnie także inne sygnały, na przykład wspomniana reklama.
Przecież znał Pan ten bardzo modny lokal. Słyszał Pan, że są tam pokoje hotelowe?
Nie wiedziałem o tym. Lokali w Sopocie jest w sumie dwieście. Jak zobaczyłem, że coś jest nie tak, przenieśliśmy wszystkie imprezy do innych miejsc. To jednak nie załatwi sprawy. Najważniejsze, aby to „ostatnie bydlę”, czyli „Krystek” poniósł konsekwencje za swoje działania.
Robi się z tego wszystkiego układ. Sopocki układ. A to chyba nie kojarzy się Panu za dobrze.
Ziobro i Kamiński będą szukać podtekstu politycznego. Chciałbym, żeby używali służb specjalnych w celu ścigania Krystiana W., a nie po to, aby niszczyć przeciwników politycznych.
Boi się Pan działań Kamińskiego i Ziobry?
Oczywiście, że tak. Przypominam sobie dawne sprawy. Pamiętam, jak Mariusz Kamiński naciskał na prokuraturę w mojej sprawie. Pamiętam sprawę Mirosława G.
Dla Pana „afera sopocka” się skończyła?
Wyrok jest nieprawomocny. Ta cała sprawa z pociętym nagraniem, siedmioletnie napiętnowanie mnie i moich bliskich bardzo się na nas odbiły. To właśnie zrobiła służba Kamińskiego. Nadal jest to dla mnie przerażające.
Wróci Pan do polityki?
Cały czas jestem w polityce. Zobaczymy, w jakim kierunku pójdzie Platforma Obywatelska. Jestem zwierzęciem polityczny. PO dalej jest mi najbliższa. Cieszę się ze zmiany władzy w partii, ale oceniam wystąpienie Ewy Kopacz w Sejmie jako bardzo dobre. Jestem konserwatystą. Mam nadzieję, że ten nurt powróci i wtedy bardzo chętnie się zaangażuję.
Platforma się rozpadnie?
Wręcz przeciwnie. Jestem pewien, że się podniesie. Potrzeba tylko czasu.
Anna Michałowska/mmt