Dlaczego ludzie w tłumie wpadają w panikę? Ekspert: „To się dzieje wbrew ich woli”

– Wystarczy mała iskra, a wszyscy zaczynają uciekać. Niekoniecznie w dobrym kierunku, mówi w Radiu Gdańsk Sławomir Michalczuk. Specjalista do spraw zabezpieczenia imprez tłumaczył, skąd biorą się coraz częstsze ataki paniki na ulicach Paryża.

W niedzielę na paryskim Placu Republiki, gdzie po piątkowych atakach gromadzą się żałobnicy, doszło do dużego ataku paniki. Komuś wydawało się, że słyszał strzały z pistoletu.

PRZEDE WSZYSTKIM OCHRONA ŻYCIA

Jak tłumaczy w Radiu Gdańsk Sławomir Michalczuk, ludzie, zwłaszcza gdy są w tłumie, nie panują nad sobą. Dodatkowo ma na to wpływ silny stres, którego doświadczają paryżanie.

– Ludzie znajdujący się w tłumie czasem zachowują się nienormalnie. To się dzieje wbrew ich woli – mówi Sławomir Michalczuk. – Jeśli do tego dochodzi jeszcze napięcie, które czuć w ostatnich dniach, wszyscy starają się ochronić własne życie. Jak najszybciej uciekają z miejsca, które jest ich zdaniem zagrożone. W takim momencie wystarczy mała iskra: krzyk, wybuch, błysk. Wszyscy natychmiast zaczynają uciekać, nawet niekoniecznie we właściwym kierunku.

PRZEWODNIK JEST KLUCZOWY

By zapanować nad przestraszonym tłumem, potrzebny jest swoisty lider, który wybije się ponad innych ludzi i przekaże im czytelne instrukcje. – Musi znaleźć się przewodnik, który przebije się przez hałas i wskaże kierunek, mówi Michalczuk. Dodaje, że czasami niezbędny jest specjalistyczny sprzęt. – Jeśli ktoś krzyknie pierwszy, że z danej strony nadchodzi niebezpieczeństwo, to wszyscy uciekają w drugim kierunku – mówi ekspert. – Później ten kierunek bardzo ciężko zmienić. Jeśli nie ma się sprzętu wzmacniającego głos, to właściwie nie ma szans, by przemówić do tłumu.

Sebastian Kwiatkowski/mili/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj