Koszykarze Czarnych Słupsk pokonali Miasto Szkła Krosno. Trzecie zwycięstwo we własnej hali

Mecz Energa Czarnych Słupsk z Miastem Szkła Krosno (fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś)

Koszykarze Energa Czarnych Słupsk niepokonani we własnej hali. Słupszczanie odnieśli trzecie w tym sezonie zwycięstwo w Gryfi, tym razem pokonując Miasto Szkła Krosno 85-81. Kolejny świetny mecz rozegrał środkowy Czarnych Szymon Tomczak – zdobył 20 punktów, dokładając do tego 5 zbiórek, 2 bloki i 3 asysty.

– Dobrze się czuję w Słupsku i dobrze przepracowałem wakacje – mówił Szymon Tomczak. – Może pomaga mi wędkowanie. Łowię ryby od sierpnia, no i też wsparcie rodziny, szczególnie żony. Dobrze gra mi się z zespołem, koledzy mi dobrze podają i wtedy jest łatwiej. Ten dzisiejszy wsad był chyba lepszy od poprzedniego, ale jakbym miał coś dołożyć do swojej gry, to na pewno lepszy rzut z półdystansu – mam nadzieję, że trener będzie kiedyś ustawiał takie akcje na mnie. Jeśli chodzi o rzuty za trzy, to jestem gotowy, żeby rzucać – dodał.

Na meczu na widowni był też tata Szymona Tomczaka.

ZESPÓŁ Z KROSNA: ZABRAKŁO NAM MOMENTU NA PRZEŁAMANIE

Czarni szybko przejęli inicjatywę w grze z Miastem Szkła Krosno, ale poza jednym momentem wysokiego prowadzenie 24-9 spotkanie było w miarę wyrównane, choć miał rację na późniejszej konferencji prasowej Dominik Wilczek, że gospodarze kontrolowali mecz.

– Tak było, co się zbliżyliśmy na kilka punktów, to Czarni odskakiwali i zabrakło nam w tym meczu takiego momentu na przełamanie, ale trener Stelmahers fajnie ten zespół poukładał, duża jest rola Polaków w drużynie, dobrze się gospodarzy ogląda – mówił po spotkaniu obrońca zespołu z Krosna Michał Jankowski.

– Nie poradziliśmy sobie na początku spotkania i źle broniliśmy akcje pick’n’roll – tak scharakteryzował przyczyny porażki swojego zespołu trener zespołu gości Edmunds Valeiko.

Czarni zagrali kolejny mecz bardzo zespołowo, notując aż 26 asyst i tylko 8 strat. Humory kibicom może popsuć jedynie kontuzja Aigarsa Skele – prawdopodobnie podkręcona kostka i Jordena Duffy – uraz kciuka.

Przemysław Woś/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj