Miał skatować znajomego policyjną pałką. Ofiara straciła oko, sprawca dożywotnio może stracić wolność

(fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś)

Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces Radosława Z. W marcu tego w mieszkaniu przy ulicy Konopnickiej w Słupsku 41-letni pracownik ochrony miał ciężko pobić tak zwaną tonfą znajomego. W wyniku ataku pałką Marcin D. miał połamaną czaszkę, był w śpiączce farmakologicznej kilka dni i stracił lewe oko.

Prokuratura oskarża Radosława Z. o usiłowania zabójstwa. -Ofiara miała wieloodłamowe złamania kości czaszki, twarzy, straciła lewe oko, dlatego zdaniem oskarżyciela publicznego mamy do czynienia z usiłowaniem zabójstwa z zamiarem ewentualnym – mówiła przed sądem prokurator Anna Grzenkowicz.

– Ja poszedłem tam, żeby on odczepił się od mojej partnerki Gosi, szarpaliśmy się w drzwiach. Ja noszę pałkę i gaz pieprzowy, bo mieszkam w nieciekawej okolicy, pracuję w ochronie i nie wszystkim to się podoba. Raz mnie napadli i pobili, mam trzy śruby w ramieniu po tym. Pałkę mam, ale nie żeby kogoś zabić. Jak wychodziłem z mieszkania, to Marcin był przytomny, wróciłem do domu i z tego stresu się napiłem alkoholu – wyjaśniał przed sądem oskarżony.

– To było mieszkanie mamy Radosława Z. Ja tam przychodziłem, bo jestem bezdomny, śpię w schronisku, a pani Joli przynoszę obiady z MOPR-u czy Caritasu. Siedziałem na fotelu, był wieczór, piliśmy alkohol, a wtedy do mieszkania wszedł agresywnie Radek i uderzył mnie pałką w głowę. Nie wiem dlaczego, bo nic więcej nie widziałem, straciłem przytomność. Po tym zdarzeniu straciłem lewe oko, drętwieje mi lewa ręka po urazie głowy – zeznawał przed sądem poszkodowany Marcin D.

Oskarżony tylko częściowo przyznał się do winy. Twierdzi, że chciał tylko wyjaśnić sprawę ataku na jego partnerkę i nie chciał nikogo zabić. Radosław Z. jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

Przemysław Woś

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj