– Zacznę od cyferek, bo na pewno schudłem ze dwa kilogramy. Była emocjonująca końcówka, ale zachowaliśmy spokój. Zagraliśmy z piątką doświadczonych zawodników, wyciągnęliśmy to, a wszystko dlatego, że przez cały tydzień, mimo też swoich problemów, ciężko trenowaliśmy – wskazuje Michael Łydkowski, asystent trenera w koszykarskim SKS-ie Fulimpex Starogard Gdański, po wygranej z Kotwicą Port Morski Kołobrzeg w 1. Lidze.
Łydkowski zastąpił nieobecnego z powodów proceduralnych głównego trenera Darko Radulovicia. Jego zespół po świetnym meczu, trzymającym w napięciu do ostatnich sekund, pokonał Kotwicę Port Morski Kołobrzeg 96:94. – W mojej karierze to jest trzeci raz, kiedy jestem head coachem, i teraz udało się wygrać, więc tak jak się to mówi: do trzech razy sztuka – przyznał Michael Łydkowski.
Po spotkaniu zrodziło się naturalne pytanie: czy decyzje ambitny asystent podejmował autorytarnie, czy też pozostawał w stałym kontakcie z Macedońskim trenerem, który nie mógł poprowadzić zespołu w poniedziałek. – Mamy jeden pomysł na tę drużynę. Cały czas byliśmy w kontakcie. Oczywiście trener bardzo mi zaufał, mówił, że jeśli wiem coś lepiej, bo jestem z zawodnikami na miejscu, to mogę wprowadzać zmiany po swojemu. Ale podkreślam, mamy tę samą linię pomysłu, trzymaliśmy się naszych założeń i tego, co gramy od początku sezonu. To przyniosło efekt – zaznaczył Łydkowski.
Posłuchaj rozmowy z trenerem SKS-u po meczu z Kotwicą Kołobrzeg:
Zobacz też: Widowisko w Starogardzie Gdańskim. SKS wytrzymał nerwówkę i pokonał Kotwicę.
Paweł Kątnik





