Śląsk i Lechia walczą o życie, muszą grać bardzo otwarty futbol [ANALIZA]

Niemiecka szkoła nie sprawdziła się w polskich warunkach. Thomas von Hessen podejmując błędne decyzje – osłabiał zespół. Piłkarzom brakowało motywacji. Nie wytrzymali presji. Efekt? Pięć porażek z rzędu. Mecz ze Śląskiem, to będzie przełom – zgodnie stwierdzili goście Włodzimierza Machnikowskiego w Radio Gdańsk Z Boisk i Stadionów: Józef Gładysz, Lech Kulwicki i Kazimierz Ciechanowicz.

PRZYCZYNY KRYZYSU

Józef Gładysz: – Pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł. My jako kibice, trenerzy, piłkarze musimy być cierpliwi. Zdaję sobie sprawę, że pięć porażek może powodować, że jesteśmy nerwowi. W ostatnim meczu Pogoń Szczecin nie miała nic do powiedzenia. Wydaje mi się, że Lechia gra dobrze, ale brakuje nam szczęścia. Mamy zespół złożony z bardzo dobrych zawodników. Sztuką dla trenera jest stworzyć dobrą atmosferę w szatni. Drużyna i sztab trenerski muszą tworzyć jeden organizm. W 1983 roku razem z Jerzym Jastrzębowskim doprowadziliśmy do tego, że piłkarze skoczyliby za nami w ogień, a my za nimi. W obecnej Lechii tego nie widać.

Lech Kulwicki: – Nie tylko trener Thomas von Hessen jest winny tej całej sytuacji. W mojej ocenie zupełnie inne osoby są za to odpowiedzialne. W naszych czasach nie było menadżerów, asystentów trenera etc. Jeżeli coś w drużynie nie grało, to wszystko było prane w szatni, a nie za plecami. Jeżeli było coś nie tak, chłopaki szli na piwo i rozmawiali, a na drugi dzień byli już na treningu. Uważam, że teraz w szatni Lechii coś nie gra.

THOMAS VON HESSEN

Józef Gładysz: – Nie znałem filozofii trenera Thomasa von Hessen, ale gdy wspólnie z Michałem Globiszem prowadziłem młodzieżową reprezentacje Polski, to każda decyzja, każda niepewność z naszej strony była między nami konsultowana. Jeżeli jest się trenerem, to nie można być zamkniętym w sobie. Im więcej konsultacji z asystentami, tym mniej popełnionych błędów. Dyskusja ze sztabem szkoleniowym jest konieczna.

Lech Kulwicki: – Trener popełnił karygodne błędy w meczach z Cracovią i Pogonią. W Szczecinie Lechia prowadziła grę i ten mecz powinien być wygrany. Wszystko posypało się w momencie, kiedy trener zdecydował się na zmiany. Nie może być tak, że w momencie, kiedy Lechia może strzelić bramkę trener ściąga Milę i Kuświka, a za nich wpuszcza dwóch obrońców. Tutaj pojawia się też pytanie. Gdzie byli asystenci? Chyba tutaj komuś zabrakło odwagi w meczu z Pogonią, bo szczecinianie byli do ogrania.

DAWID BANACZEK

Józef Gładysz: – To jest typ wojownika, którego ukształtowało rugby. Mam nadzieje, że ten jego waleczny charakter, sposób prowadzenia rozmów w szatni przełoży się na niedzielne spotkanie ze Śląskiem Wrocław.

Lech Kulwicki: – W tej chwili jest nieistotne, czy Dawid Banaczek ma papiery trenerskie, czy nie. Mecz ze Śląskiem jest bardzo ważny. Dawid niczym tutaj nie ryzykuje, ponieważ Lechia ostatnie pięć meczów przegrała i nawet remis nie będzie porażką Banaczka. Jestem przekonany, że Dawid da sobie rade.

ŚLĄSK WROCŁAW

Lech Kulwicki: – Obie drużyny muszą w niedzielę grać bardzo otwarty futbol. Śląsk i Lechia walczą o życie. Banaczek musi postawić na zawodników, którzy w tym momencie prezentują się najlepiej.

Józef Gładysz: – Ostatnie mecze graliśmy dobrze. Jestem przekonany, że wygramy to niedzielne spotkanie. Banaczek może pobudzić ten zespól do walki.

Głos kibica Kazimierza Ciechanowicza: – Gra reprezentantów Polski nie przekłada się na jakość w poczynaniach Lechii. W kadrze może grać dobrze, ale w klubie już nie jest tak różowo. W gdańskiej drużynie nie ma chemii pomiędzy zawodnikami. Obecnie obserwujemy zlepek kilku indywidualistów, a reszta piłkarzy takich jak Krasić mają nazwiska, ale nic nie wnoszą. Patrząc na Sebastiana Milę i jego szybkość, to wygląda to tragicznie. Porusza się jak mucha w smole. Musi nastąpić przełom.

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj