Robert Biedroń opublikował w nocy na Facebooku poruszający wpis. Okazuje się, że dyskusja o to czy przed ratuszem w Słupsku stanie wycięta w lesie choinka przerodziła się w kampanię internetowego hejtu. „Wszystko zaczęło się od pytania na Twitterze” – pisze Biedroń. – „Pewna posłanka zaczepnie zapytała co z „tradycyjną choinką” przed ratuszem. Odpisałem, że będzie ale szukam funduszy i zapytałem czy się dołoży finansowo. Odmówiła, ale lokalne media szybko podłapały temat.
PRZYLEPIONO MI GĘBĘ PRZECIWNIKA CHOINKI
Zdaniem Biedronia, przylepiono mu „gębę przeciwnika choinki”. – „Na takiego newsa chętnie rzuciły się inne media, także ogólnopolskie. Nieważne już było, że choinka będzie, ale nie ucięta, nie kupiona, jak ta rok temu za ponad 35 tys. zł, że wykorzystamy te rosnące przed ratuszem. Nikt nie chciał słuchać, że choinki i iluminacja świąteczna będą od soboty, gdy ruszy po raz pierwszy w historii naszego miasta lodowisko przed ratuszem.”
ZACZAŁ SIĘ HEJT. MUSIAŁO TO TAK WYGLĄDAĆ?
„Otrzymuję falę hejterskich telefonów, emaili i wiadomości. Jedną z nich publikuję na Facebooku. Dotyczy tego co mnie spotka za to, że nie chcę choinki przed ratuszem. „Leczenie albo strzał z przyłożenia w potylicę”. I nagle wiele osób otwiera szeroko ze zdziwienia oczy, lawina komentarzy oburzenia, media piszą o hejterskiej wiadomości.
Tylko czy musiało to wszystko tak wyglądać? Czy naprawdę musimy ze sobą tak rozmawiać? Łatwo jest nakręcić spiralę pełną złych emocji, ale czy zastanawiamy się na konsekwencjami? Z jednej strony piętnujemy hejt, z drugiej tworzymy do tego idealny grunt. Jak ogromne są koszty społeczne tego niezrozumienia?! A przecież gdybyśmy tylko siebie bardziej słuchali i starali się zrozumieć, świat mógłby być bardziej znośny.”