Stanowcze „nie” dla zmian w Parku Oliwskim. Rada dzielnicy w wydanej właśnie uchwale wzywa władze Gdańska do porzucenia planów komercjalizacji.
Plany miasta zakładają między innymi otwarcie w Parku Oliwskim hotelu i restauracji oraz zmniejszenie muzealnej przestrzeni Pałacu Opatów.
SZKODLIWA KOMERCJA
Zdaniem Tomasza Struga z Rady Oliwy efektem takich zmian będą na przykład wszechobecne w parku reklamy prywatnych firm. – To tak, jakbyśmy w Katedrze Oliwskiej powiesili na naszych organach baner sponsora albo co godzinę odgrywali jego hymn. Bo do takich sytuacji dochodzi, kiedy w publiczne miejsce wchodzi prywatny przedsiębiorca. Już widzę jak właściciel hotelu wymyśli sobie na przykład parking, a co za tym idzie dojazd do posesji. Już widzę huczne wesela czy imprezy firmowe w Parku Oliwskim. A to ma być miejsce do rekreacji dla wszystkich mieszkańców – oburza się Tomasz Strug.
W ŚLAD GARNIZONU
Wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski nie rozumie argumentów podnoszonych przez społeczników. – Gdybyśmy wyszli z takiego założenia, to w mieście nie działoby się nic i nie powstałaby żadna przestrzeń prywatna. Dzisiaj mamy do czynienia chociażby z Garnizonem, który jest przecież przedsięwzięciem komercyjnym, a jednocześnie jest bardzo przyjemnym miejscem do życia, dostępnym dla wszystkich – tłumaczy Andrzej Bojanowski.
Wiceprezydent zwraca uwagę, że jeszcze żadne konkretne decyzje w sprawie Parku Oliwskiego jeszcze nie zapadły. – Wciąż rozmawiamy, spotykamy się z mieszkańcami i radą dzielnicy. Nie rozumiem tak głośnych protestów na tak wczesnym etapie – dodaje wiceprezydent Gdańska.
NIEPEWNI MIESZKAŃCY
A co na ten temat sądzą mieszkańcy Oliwy? Ich zdania są podzielone. – Jak dla mnie komercjalizacja przestrzeni publicznej, to sam w sobie dobry pomysł. Ale hotelu tutaj jakoś sobie nie wyobrażam – mówi student, który codziennie kilka razy przechodzi przez Park Oliwski.
– Jeśli znajdą się pieniądze na przebudowę palmiarni, to jestem za, bo ona wymaga naprawdę szybkiego remontu, jest w fatalnym stanie. Boję się tylko, że park zostanie częściowo zamknięty dla przeciętnego Kowalskiego. A nie chcemy żeby stał się miejscem tylko dla bogaczy – twierdzi spotkana przez naszego reportera mieszkanka Oliwy.
– Żyję tu od dziecka i od zawsze spędzam tutaj czas, podobnie moje pociechy. To nie jest miejsce, gdzie powinna dotrzeć komercja – mówi stanowczo inna gdańszczanka.
Rada Oliwy zgadza się z władzami Gdańska tylko w jednym punkcie. Chodzi o pilną potrzebę przebudowy palmiarni, dla której słynny oliwski daktylowiec jest już po prostu za wysoki.
Maciej Bąk/mili