Bracia Marek i Adam Kulesza gwiezdne modele budują od przeszło 35 lat. Za części służą im listewki, papier ścierny, tektura a nawet jednorazowe zapalniczki.
Falcon, myśliwiec imperium, kontenerowiec i wiele innych statków jest doskonale znanych fanom Gwiezdnych Wojen.
PO PROJEKCJI GADALIŚMY TYLKO O TYM FILMIE
Zaczynali w latach 80. W tym czasie o materiały było bardzo trudno. Jednak ich bezgraniczna miłość do bohaterów i świata sagi George’a Lucasa była mocniejsza. – W 1979 roku, gdy po dwóch latach od światowej premiery film trafił na polskie ekrany, obejrzeliśmy go w kinie „Syrena” w Elblągu – opowiadają bracia.
Marek i Adam Kulesza byli pod wrażeniem tego, co zobaczyli. – To był ostatni seans, także uciekł nam ostatni autobus i pieszo wracaliśmy do domu. Trzynaście kilometrów. Była ciepła, sierpniowa noc, pełna gwiazd. Całą drogę z bratem gadaliśmy tylko o tym filmie – mówi Adam Kulesza.
NA PLANIE TEŻ BYŁY MODELE
Dwa lata później na podstawie zrobionych szkiców zaczęli budować pierwsze modele. – Dokładnie oglądaliśmy film i wyobrażaliśmy sobie, jak to mogło być zrobione. Oni na planie też mieli modele. Statek wielkości 4 metrów wyglądał na ekranie jakby miał 40 kilometrów – opowiada z pasją Adam.
Przez lata powstało wiele modeli. Teraz pokazywane są fanom na wielu wystawach związanych z Gwiezdnymi Wojnami . Bracia Kulesza podobnie jak inni fani nie mogą doczekać się nowej części sagi. – Udział „starych” aktorów z Harrisonem Fordem na czele to gwarancja, że produkcja będzie trzymała poziom. Jest moc.
Marek Nowosad/mar/mmt