Pan Krzysztof w czwartek jechał do Słupska lokalną trasą. Na wysokości Swochowa został zepchnięty do rowu.
– Jechaliśmy z bratem, trasa zaśnieżona i śliska. W pewnej chwili zaczyna nas wyprzedzać jakiś samochód. Robi to tak, że gdy się z nami zrównał zaczął zjeżdżać w naszą stronę. By uniknąć zderzenia odbiłem w prawo i wtedy koła „złapały” pobocze – relacjonuje wydarzenie kierowca.
SAMOCHÓD DO KASACJI
Auto wyrzuciło na przeciwległy pas. Panu Krzysztofowi mimo to udało się wrócić na prawidłową stronę jezdni. – Było ślisko i samochód wpadł na pobocze. Następnie przeleciał przez rów i uderzyliśmy moją stroną w drzewo. Ten kierowca nawet się nie zatrzymał – opowiada poszkodowany.
Samochód pana Krzysztofa jest poważnie uszkodzony. Nadaje się do kasacji. – To nie jest nowe auto, ma uszkodzone drzwi, nadkola, szyby, tylna oś jest wykrzywiona, jest jakiś problem z kolumną kierownicy – wylicza kierowca. – Nie sądzę, żeby auto w ogóle opłacało się naprawiać. Na szczęście ja i brat jesteśmy tylko poobijani. Mimo uderzenia w drzewo nic poważnego nam się nie stało.
APEL KIEROWCY
Pan Krzysztof zaznacza, że miał dużo szczęścia. – Dziękuję tym kierowcom, którzy zatrzymali się po wypadku i chcieli nam pomagać. Apeluję do tego kierowcy, który uciekł, by się zgłosił, a do wszystkich innych – by uważali na drogach. Teraz jest naprawdę niebezpiecznie, a nie jesteśmy na drogach sami – mówi.
Policja szuka kierowcy samochodu, który spowodował wypadek i apeluje do świadków zdarzenia o informacje, które pomogą w ustaleniu numeru rejestracyjnego samochodu.
Przemysław Woś/mili