Gościem Rozmowy Kontrolowanej jest Jarosław Wałęsa, europoseł, syn byłego prezydenta RP. Łączy się z nami ze studia w Brukseli. Rozmawia Agnieszka Michajłow.
Myśli pan, że ojciec jest zły, rozżalony?
Na pewno jest zdenerwowany, na pewno poziom emocji jest wyższy jest niż zwykle. I to mnie najbardziej martwi, jego zdrowie.
Co pan myśli o szafie Kiszczaka?
Dokumenty, które zostały znalezione w domu człowieka, który zajmował się podrabianiem dokumentów zawodowo mają zerową wartość. I my mamy się tym zajmować. Nie stanowią dla mnie żadnej wartości i wiarygodnego źródła. Przed wszystkim nie podoba mi się to, co teraz robi IPN i jego szef. Teraz wypływają już informacje na ten temat. Zamiast powoli poświęcić tygodnie na analizę historyków, grafologów itd.
Ja nie jestem ekspertem w analizie ich autentyczności, ale wydaje mi się, że jest za krótko, żeby zerknąć na niego i powiedzieć, że to oryginał. Nie wiem po co Kiszczakowi były te dokumenty. Na pewno mojego ojca nie kochał i i Solidarności też. Już wtedy podrabiano te dokumenty, przecież kiedy mój ojciec miał dostać Nobla to podrzucono podrobione dokumenty. Jeśli byłyby oryginały to po co podróbki?
To, że mój tata podpisał jakiś dokument w latach 70. to wiadomo nawet od mojego ojca,. Powiedział, że wtedy go złamano i podpisał jakiś świstek papieru.
Ale mówi się, że w tej szafie znaleziono dokumenty z kilku lat. Ale ja kwestionuję ich wiarygodność. Podpisanie jednego o niczym nie świadczy. Kiszczak nie jest dla mnie autorytetem.