– Dokumenty znalezione w domu człowieka, który zawodowo zajmował się ich podrabianiem mają zerową wartość – tak na antenie Radia Gdańsk Jarosław Wałęsa skomentował sprawę odnalezienia w domu Czesława Kiszczaka teczki pracy współpracownika o pseudonimie „Bolek”.
Syn byłego prezydenta nie ukrywa, że ma duże wątpliwości co do tego, czy dokumenty są oryginalne. – Nie mają dla mnie żadnej wartości i wiarygodnego źródła. Nie jestem ekspertem w analizie ich autentyczności, ale wydaje mi się, że te kilka dni to za krótko, żeby zerknąć na nie i powiedzieć, że to oryginały. Przed wszystkim nie podoba mi się to, co teraz robi IPN i jego szef. Do mediów wypływają informacje na ten temat. Lepiej byłoby powoli poświęcić tygodnie na analizę historyków, grafologów itd. – mówił w rozmowie z Agnieszką Michajłow z Radia Gdańsk.
– Mam nadzieję, że analizę zrobią poprawnie. Szef IPN zwyrokował już po kilku godzinach, że to autentyk. Zobaczymy, czy IPN będzie rzetelny, czy będzie instytucją w rękach Kaczyńskiego – dodał.
AFERZE WINNA WŁADZA PiS?
Jarosław Wałęsa twierdzi, że tego typu dokumenty wychodzą na światło dzienne od czasu objęcia władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. – To wszystko jest grubymi nićmi szyte. Kiedy PiS rządził wcześniej, też przedstawiano jakieś kwity na mojego ojca. PiS i Kaczyński nienawidzą go. Zrobią wszystko, żeby go zdyskredytować. To absurdalne, ale Kaczyński będzie cały czas to robił.
O PODPISANIU BYŁO WIADOMO OD DAWNA
Zdaniem gościa Radia Gdańsk, Lech Wałęsa nie zaprzeczył, że w latach 70. podpisał jakiś dokument. – To wiadomo było nawet od mojego ojca. Przyznał, że wtedy go złamano i podpisał jakiś świstek papieru – podkreślił. Dodał jednocześnie, że ten fakt nie świadczył o dalszej współpracy Wałęsy z SB.
Zapytany, dlaczego w domu Kiszczaka znaleziono dokumenty z lat 70., odpowiedział, że lepiej byłoby, gdyby takie akta w ogóle nie istniały. – Jeśli nie potrafimy zrobić tego mądrze, trzeba zalać je benzyną i podpalić. Jeśli mają znaleźć się w takich rękach, to lepiej żeby ich w ogóle nie było. Musimy być mądrzy i nie dać się esbecji. Najśmieszniejsze jest to, że ci ludzie, którzy nienawidzą Kiszczaka nienawidzą też mojego ojca.
SPOKÓJ WAŁĘSY NAJWAŻNIEJSZY
W opinii europosła, sprawa teczki „Bolka” może negatywnie odbić się na zdrowiu Lecha Wałęsy. Przyznał, że jego ojciec ma problemy z sercem, które nasiliły się po wybuchu afery. – Radzę mu, żeby zobaczył ilu ma sprzymierzeńców i wziął głęboki oddech. Jego zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Martwię się, ma słabe serce. Wolałbym, żeby gdzieś wyjechał i odpoczął. Może iść na kolanach do Częstochowy, stawać na głowie, ale nie przekona tych, którzy są dla niego autorytetem.