Gościem drugiej rozmowy jest Piotr Walentynowicz, gdański radny z Prawa i Solidarności, prywatnie wnuczek Anny Walentynowicz. Wywiad przeprowadza Agnieszka Michajłow.
– Nie mam żadnej satysfakcji z tego, że Kiszczak przetrzymał dokumenty TW „Bolka”. O agenturalnej przeszłości Wałęsy wiedziałem już dawno i zdążyłem się z tą wiadomością oswoić. Przykro mi jednak, że babcia nie dożyła tego momentu. Gdy o tym mówiła, nazywali ją wariatką.
– Najbardziej utkwiło mi takie wspomnienie babci: chyba z Andrzejem Gwiazdą przycisnęli Wałęsę do muru, gdy zobaczyli, jak wychodził z budynku MO. Okazało się, że rozpoznawał ludzi na zdjęciach, które zrobiła bezpieka.
– Trudno mi datować, w którym roku moja babcia i Gwiazdowie dowiedzieli się prawdy o Wałęsie.
– Proszę pamiętać, że choć Wałęsa jest uznawany za szefa strajku, to w pewnym momencie go wygasił. Cały kraj stanął na nogi. Tamten strajk uratowały trzy kobiety.