– Na razie prezydenta nie ma w kraju, więc nie mogę powiedzieć na 99 procent, czy w niedzielę przyjdzie na Plac Solidarności. Ostateczną decyzję podejmie sam – mówi Anna Domińska, dyrektor Biura Lecha Wałęsy w Gdańsku a prywatnie córka byłego prezydenta. – Robimy wszystko, by ojciec wziął udział w manifestacji KOD.
– Myślę, że pod pomnik na Plac Solidarności powinni przyjść ci, którzy do nas dzwonią i piszą maile ze wsparciem dla prezydenta – podkreślała. – Ludzie wspominają jego energię i to, jak prowadził ich w latach 80.
LECH WAŁĘSA NIE SKARŻY SIĘ
– Przez wszystkie te dni, od 16 lutego pisaliśmy do siebie, mailowaliśmy. Kilka razy rozmawiałam z ojcem, ale nie wiem tak naprawdę jak to znosi. On nigdy nie mówi jak się czuje, nie skarży się – mówi córka byłego prezydenta. – To trudna sytuacja dla naszej rodziny. Myślałam, że to już wszystko, że przeszliśmy dużo, że najgorsze już za nami. Jedyną sprawą, która nas podtrzymuje na duchu, jest właśnie to wielkie poparcie dla mojego ojca. Zwykli Polacy pokazują solidarność z nim. Szczególnie cenne są dla nas głosy tych, którzy walczyli z ojcem – dodaje Anna Domińska.
PRAWDA, KTÓRA NIE PRZEKONUJE
– Jestem dumna z ojca. Nic tego nie zmieni. Po mnie i po naszej rodzinie to nie spływa. A prawda przekazana przez IPN? Prawda nie została przedstawiona w taki sposób, by mnie przekonać. Czekam na kogoś, kto będzie się w stanie spokojnie do tych dokumentów się odnieść. Tylko z takimi ludźmi będę rozmawiać. Nie z pieniaczami, ale z rzetelnymi osobami – tłumaczy córka Wałęsy. – Mam tylko nadzieję, że ojciec to wszystko wytrzyma i będzie z nami jeszcze długo.
Anna Rębas/amo