Walczy jako zawodnik MMA w polskich barwach. Po zwycięskiej walce dziękuje Allahowi

70126

– Jak przyjeżdżałem do Polski, nie było problemu, że jestem muzułmaninem. A dziś problem jest – mówi gorzko Mamed Chalidow, zawodnik MMA pochodzenia czeczeńskiego. W Gdańsku uczestniczył w debacie o migrantach, uchodźcach i islamie. Walki MMA stają się popularniejsze od boksu, a Chalidow jest międzynarodowym mistrzem wagi średniej, jest więc bohaterem narodowym dla dużej części męskiej populacji. Ci ludzie wiedzą zapewne, że jako Czeczen z polskim obywatelstwem, Mamed jest muzułmaninem. Walczy w polskich barwach i dla Polski zdobywa tytuły, a po zwycięskiej walce dziękuję Bogu, Allahowi, po arabsku.

KIEDYŚ NIE BYŁO PROBLEMU, DZIŚ JEST

Mamed Chalidow był gościem debaty o imigrantach i uchodźcach, która odbyła się w ramach międzynarodowej konferencji „Miasta Otwarte. Migracje a rozwój. Sukcesy, szanse, wyzwania” w Europejskim Centrum Solidarności. Zorganizowało ją w dniach 7-8 marca 2016 roku miasto Gdańsk i gdańskie Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek.

– Jak przyjeżdżałem do Polski, nie było problemu, że jestem muzułmaninem. A dziś to jest problem – mówił Chalidow w czasie konferencji. – Przyjechałem tu w 1997 roku jako student, między pierwszą a drugą wojną w Czeczenii. Niestety, wtedy w Rosji, gdzie nie pojechałeś, byłeś bandytą, byłeś terrorystą, wszędzie była dyskryminacja. Byłem wytykany palcami, byłem cały czas czujny, z każdej strony czekałem na atak.

Ulgę odczuł, kiedy znalazł się w Polsce. – Byłem zdziwiony, że można normalnie żyć. Mówiłem Polakom, że jestem Czeczenem i że przyjechałem na studia, i nie było reakcji „bandyta”! Odwrotnie! Ludzie mówili „u was jest wojna, jest ciężko”. Miło witali nas w Polsce. Wtedy mówiło się o Czeczenii jako o poszkodowanym narodzie.

JESTEM POZYTYWNIE ZASKOCZONY GDAŃSKIEM

– Dziś, niestety, media szukają kontrowersji, więc jeśli komuś krzywda się dzieje, tam gdzie jest wojna, jak w Syrii, to przekaz jest teraz inny – mówił Chalidow. – Za dużo jest negatywnych emocji. Zmieniło się to i nie jest już tak fajnie. Dziś trzeba ludziom przypominać, że polski naród kiedyś też cierpiał, a dziś ta krzywda dzieje się gdzie indziej. Jestem pozytywnie zaskoczony, że Gdańsk robi ruch w tym kierunku, że tu chcecie budować otwarte miasto. Świetnie! Trzeba w końcu ludziom otworzyć oczy!

W SYRII JEST „MIELONKA”, TAM GINĄ LUDZIE!

Mamed Chalidow przynzał, że mocno przeżywa falę nienawiści do imigrantów, muzułmanów. – Toczyłem niejedną dyskusję na moim fan-page’u, żeby Polacy zaczęli się edukować. Tyle emocji chyba wcześniej nie przeżyłem. Media nie robią nic, żeby to zmienić, uspokoić, wytłumaczyć. Tylko jest hejt cały czas. A dziś to właśnie media edukują ludzi.

Zdaniem zawodnika MMA trzeba w ludziach pobudzić aspekt moralny, ludzki, humanitarny. – Dziś nie ma współczucia, gdy widzimy tonących ludzi. A co się dzieje, na miejscu, w Syrii? Brzydko mówiąc, tam jest “mielonka”. Tam ludzie giną! I gdzie nasze współczucie dla nich?

Chalidow tłumaczył w ECS jak zmienił się stosunek Polaków do muzułmanów. Obok wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk. Fot. gdansk.pl/Grzegorz Mehring

gdansk.pl/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj