Pięć tysięcy złotych grzywny grozi organizatorce ubiegłorocznej pikiety podczas wizyty ówczesnej premier Ewy Kopacz w Słupsku. Policja postawiła Katarzynie Odrowskiej zarzut zorganizowania nielegalnej demonstracji. Manifestanci domagali się od premier deklaracji w sprawie budowy drugiego toru kolejowego pomiędzy Słupskiem a Gdynią.
CEL SZCZYTNY, ALE POLICJĘ OBOWIĄZUJĄ PRZEPISY
– Pikieta nie była zgłoszona, więc z urzędu wszczęliśmy sprawę o wykroczenie. Cel być może był szczytny, ale nas obowiązują przepisy – tłumaczy rzecznik policji w Słupsku komisarz Robert Czerwiński. – Sprawdzaliśmy w urzędzie miasta, czy demonstracja była zgłoszona. Magistrat odpowiedział, że miała charakter spontaniczny. Tymczasem były przygotowane plakaty, sprzęt nagłośnieniowy i zorganizowane grupy osób, które wspólnie wykrzykiwały hasła.
Policja przesłuchała świadków, ale tylko jednej osobie postawiono zarzut zorganizowania nielegalnej manifestacji. Sprawa w najbliższych dniach trafi do sądu.
„POLICJA POWINNA ŚCIGAĆ BANDYTÓW”
Katarzyna Odrowska, która zgadza się na ujawnienie swego nazwiska, nie przyznała się do winy. Uważa, że postępowanie policji ma podtekst polityczny. Zamierza bronić się w sądzie. W jej opinii policja powinna skupić się na ściganiu prawdziwych bandytów, a nie mieszkańców, którzy wykazują się obywatelską aktywnością.
Fot. archiwum Radia Gdańsk/Przemysław Woś
PIKIETA, W KTÓREJ BRAŁ UDZIAŁ PREZYDENT SŁUPSKA
W czerwcu ubiegłego roku wykorzystując wizytę premier Ewy Kopacz w Słupsku odbyła się manifestacja pod dworcem kolejowym w Słupsku popierająca budowę drugiego toru na linii Słupsk – Gdynia. Uczestnicy manifestacji przeszli ulicami miasta pod delegaturę Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Słupsku, gdzie Ewa Kopacz rozmawiała z samorządowcami. W pierwszej części pikiety brał udział między innymi prezydent Robert Biedroń.