45 tysięcy czy 240 tysięcy uczestników sobotniego marszu?
– Nie zgodzę się z tezą, że policja się kompromituje. To nie kwestia dwóch dni, tylko lat. Problemy z liczeniem liczby demonstrantów znamy. Przedstawiciel ratusza miejskiego myli się w zeznaniach. Wcześniej mieli przyjmować metodologię liczenia: dwie osoby na metr kwadratowy. A teraz z dwóch metoda zmieniła się do czterech. Wyniki są zawyżone. W policji metodologia się nie nie zmieniła – ocenia Jan Hlebowicz.
– Wyszło wiele osób i to jest nie do podważenia. Nie zgadzam się z przedmówcą, że zawsze były rozbieżności. Pamiętam marsz w obronie TV Trwam i nie było problemu z liczeniem. Teraz urosło to do wielkiego sporu. Chce się umniejszyć rangę tego wydarzenia, a była to masa ludzi – dodaje Ryszarda Wojciechowska.
– Po przekroczeniu magicznej bariery 100 tysięcy ludzi demonstracja okazuje się duża. To jest już sygnał dla Jarosława Kaczyńskiego – mówi Daniel Stenzel.