– Nie jestem fanem tego wydarzenia, ale akurat byłem w takim towarzystwie, które oglądało konkurs. Lubię słuchać dobrej muzyki. Nigdy nie myślałem, że Eurowizja prezentuje jakiś najwyższy poziom, który mnie jakoś specjalnie interesuje, ale przyznam się, że oglądałem. Było to przyjemne w takim wieczornym spędzeniu czasu – mówi Andrzej Urbański.
– Trochę nie rozumiem, że powtarza się dwa racy te same piosenki. Po co słuchać drugi raz tego samego – nie wiem. W tym roku przyjęto nową formułę i cała tabela odwróciła się do góry nogami. Tam są te układy, relacje między wschodnimi państwami. To też pokazuje, że ludzie myślą inaczej, a przedstawiciele państw, którzy są pewnie w jakichś układach, głosują tak, a nie inaczej. Jeżeli to się zupełnie odwróciło, to jest coś na rzeczy – dodaje.