Prezes stowarzyszenia Nasz Słupsk uniewinniony. „To polityczna zemsta”

Nasz Słupsk to stowarzyszenie kontrolujące lokalne władze. Jego prezes Aleksander J. został uniewinniony. Prokuratura zarzucała mu próbę wyłudzenia 75 tysięcy złotych z jednej z lokalnych spółek.

Zdaniem sądu nie było dostatecznych dowodów na poparcie oskarżeń śledczych. Wyrok nie jest prawomocny.

„POLITYCZNA ZEMSTA”

Aleksander J. sprzedał spółkę JB Trade lokalnemu przedsiębiorcy Dariuszowi Gołębiewskiemu. Potem przedstawił mu kopię umowy, z której miało wynikać, że już po transakcji spółka musi mu zapłacić 75 tysięcy złotych za opracowany biznesplan. Biznesmen nigdy takiej umowy nie zawierał i zawiadomił prokuraturę, a ta oskarżyła prezesa stowarzyszenia o próbę wyłudzenia pieniędzy.

Aleksander J. mówi, że oskarżenie i proces to zemsta środowiska związanego z byłymi władzami miasta. – Nie mogło być tak naprawdę innego wyroku. To jest finał sprawy sprzed dwóch, trzech lat. Dzisiaj powoli ta sprawiedliwość w Słupsku zaczyna obowiązywać. To bliski znajomy byłego prezydenta Kobylińskiego złożył zawiadomienie w tej sprawie. Tak naprawdę chodziło o wynagrodzenie, które mi się słusznie należało. Sąd to potwierdził, te dwa lata nagonki na moją rodzinę były bezpodstawne – tłumaczy.

„NIE ZAMAWIAŁEM ŻADNEGO BIZNESPLANU”

Dariusz Gołębiewski przyznaje, że jest wyrokiem sądu zaskoczony. Podkreśla, że sprawa nie ma żadnego politycznego dna. – To jest kompletna bzdura. Pan J. pojawił się w mojej firmie, którą mi wcześniej sprzedał. Pokazał jakiś dokument, że mam mu zapłacić 75 tysięcy złotych. Ja nie zamawiałem żadnego biznesplanu. Podobno podpisał taką umowę ze swoją żoną, która miała być przez jakiś czas właścicielką spółki. Czy tak było nie wiem, bo u pana J. wciąż pojawiają się jakieś rzekomo zaginione dokumenty. Ja podtrzymuję swoje stanowisko, że w stosunku do spółki próbował wyłudzić pieniądze. Ja mu nic nie zapłaciłem, tylko zgłosiłem sprawę prokuraturze. Na pewno się od tego wyroku odwołam – zapowiada.

Sędzia Marcin Machnik wyrok uniewinniający uzasadnił między innymi słabością materiału dowodowego. Zabezpieczono jedynie kopię umowy, nie udało się ustalić kto zmieniał jej treść. Wątpliwości sąd rozstrzygnął na korzyść oskarżonego i Aleksandra J. uniewinnił.

Nie wiadomo, czy podobnie jak oskarżyciel posiłkowy od wyroku odwoła się prokuratura rejonowa w Słupsku. Przedstawiciela oskarżenia publicznego nie było podczas odczytywania wyroku.

Przemysław Woś/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj