Spowodował wypadek, w którym zginął dziesięciolatek. Wyrok: półtora roku więzienia

Półtora roku więzienia za spowodowanie wypadku w którym zginął 10-letni rowerzysta. Zdaniem rodziny dziecka kara jest zbyt łagodna.

Sąd Rejonowy w Słupsku ogłosił wyrok w sprawie tragicznego wypadku w Siemianach w lipcu 2014 roku. Dwaj młodzi kierowcy ścigali na wąskiej drodze. – 20-letni Mariusz B. zbyt późno zauważył 10-latka na rowerze, bo jechał chwilami prawie 130 km/h – mówił uzasadniając skazujący wyrok sędzia Tomasz Rybicki.

OSKARŻONY TWIERDZI, ŻE ZWOLNIŁ

W materiale dowodowym jest nagranie z monitoringu jednej z pobliskich posesji. Zarejestrowano przejazd samochodów około 49 metrów przed miejscem wypadku. Wtedy zdaniem biegłych samochód oskarżonego jechał z prędkością średnią 126 km/h. Potem wyjechał z kadru. Oskarżony twierdzi, że zwolnił i zauważył 10-latka na rowerze. Jednak zdaniem sądu z opinii biegłych wynika jasno, że w chwili zderzenia jechał co najmniej 80km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.

Wskazują też na to obrażenia poszkodowanego dziecka. Sąd przyjął także, że 10-latek wykonał manewr przejazdu od jednej do drugiej krawędzi jezdni, czym przyczynił się do tragedii. Jednak podstawową przyczyną wypadku była nadmierna prędkość i banalna chęć pościgania się z kolegą.

KONTYNUOWAŁ WYŚCIG

– Mariusz B. nie wybrał dla tego celu jakiegoś ustronnego miejsca, ale wąską drogę ze Słupska do Siemianic. Już na początku tego wyścigu o mało nie zderzył się z wyjeżdżającym z posesji autem, ale nie zwolnił, tylko kontynuował wyścig. Umyślnie złamał zasady ruchu drogowego i nieumyślnie spowodował śmierć dziecka. Sąd uznał, że kara 18 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności jest adekwatna – czytał sędzia.

RODZINA ROZCZAROWANA WYROKIEM

Rodzina 10-latka wysłuchała wyroku w milczeniu, ale po wyjściu z sądu nie kryła rozczarowania karą dla sprawcy. – Ten bandyta zabił mi wnuczka. Powinien dostać osiem albo dziesięć lat. Nie ma sprawiedliwości. Młodszy syn mnie pyta, dlaczego on zabił Maćka i co ja mam dziecku odpowiedzieć? Mariusz B. to nasz sąsiad z tego samego bloku. Codziennie go widzimy jak jedzie do pracy. Trzy miesiące po wypadku prokuratura oddało mu prawo jazdy. Zabrali mu dopiero jak się na to poskarżyliśmy. Co to jest za kraj, że zabójca dziecka dostaje półtora roku więzienia? – mówili po ogłoszeniu wyroku dziadek i ojciec śmiertelnie potrąconego 10-latka.

ZAKAZ KIEROWANIA NA PIĘĆ LAT

Sąd zakazał też Mariuszowi B. kierowania pojazdami przez pięć lat. Reprezentujący rodzinę 10-latka mecenas Dariusz Młynarkiewicz podkreślał, że to może nie być koniec sprawy. – Na ławie oskarżonych prokuratura posadziła tylko sprawcę – wypadku Mariusza B. W uzasadnieniu tego wyroku sąd stwierdził, że był to wyścig, a drugi z uczestników tego feralnego rajdu nie miał prawa jazdy. Rozważamy, czy nie wskazać prokuraturze możliwości oskarżenia drugiego z kierowców o przyczynienie się do tej tragedii, ale proszę mi dać czas na rozmowę z moimi klientami i uzgodnienie dalszego postępowania. Niemal na pewno od wyroku odwołają się obie strony procesu – mówił Młynarskiewicz.

Mariusz B. nie przyszedł na ogłoszenie wyroku. Podczas procesu przeprosił rodzinę dziecka.

Przemysław Woś/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj