Koniec darmowych przejazdów autostradą A1 na Pomorze. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiedziało, że – w przeciwieństwie do poprzednich lat – nie podniesie na wakacyjne weekendy bramek.
Taka sytuacja to ulga dla budżetu. Do tej pory rząd wydał na ten cel 70 milionów złotych.
WIĘKSZE KOSZTY I DŁUŻSZE KORKI
Podróż z Nowej Wsi pod Toruniem do Rusocina kosztuje 29,90 złotych. Dla kierowców zapowiedź rządu oznacza jednak, poza wymiarem finansowym, także większe ryzyko korków. Dwa lata temu zdarzały się sytuacje kilkukilometrowych zatorów, w których trzeba było stać ponad godzinę. Po otwarciu bramek ruch jeszcze bardziej urósł – z 70 tysięcy do ponad 90 tysięcy aut na dobę, ale korki powstawały na Obwodnicy Trójmiasta. Czasami na prawie całej trasie do Gdyni obowiązywała prędkość jak na drodze osiedlowej.
POLACY NA WAKACJE ZOSTAJĄ W KRAJU
W tym roku także możemy spodziewać się zatorów. – Z powodu sytuacji międzynarodowej wielu turystów decyduje się na wakacje w kraju, nad morzem. Branża już notuje 15-procentowy wzrost rezerwacji – mówią specjaliści.
SZCZEGÓLNIE TRUDNE WAKACJE?
Poza zatorami na A1, kierowców czeka oblężenie Półwyspu Helskiego. – Jeśli do tego dołożyć rozkopaną drogę numer 7 do Elbląga i przejazd przez Malbork, to mogą być szczególnie trudne wakacje. O obwodnicy nie wspominam. Tu nawet drobna kolizja może spowodować paraliż – ostrzega reporter Radia Gdańsk.