Energa Czarni Słupsk obronili honor Pomorza. Koszykarze z medalem Mistrzostw Polski

Słupszczanie pokonali Anwil Włocławek 78:62 i w serii 2:0. Choć początek nie napawał optymizmem.

Ten mecz był jak cały sezon Czarnych. Grali dobrze, by za chwilę stracić w prosty sposób piłkę. – Źle weszliśmy w ten mecz to nie była nasza koszykówka. Długo się zbieraliśmy. Anwil grał agresywnie, bo nie mieli wyjścia. Przegrywając kończyli sezon z niczym – mówił po meczu koszykarz Mantas Cesnauskis.

 

POWRÓT DO GRY

Energa Czarni Słupsk lepiej zaczęli grać dopiero w drugiej kwarcie. – Potem coraz lepiej organizowaliśmy naszą grę. Jak udało nam się zdobyć kilka punktów przewagi wiedzieliśmy, że tego meczu nie oddamy. Nie wiem jak inni, ale ja cały sezon wierzyłem w ten zespół i medal – opisywał Cesnauskis.

SPARTAŃSKIE WARUNKI

Trzeba oddać koszykarzom, że to był szczególnie ciężki mecz. W hali Gryfia panował upał jak w saunie. – Nie było czym oddychać. Dwie minuty na parkiecie i brakowało sił. Nigdy nie grałem w takich warunkach. Tropikalny upał, straciłem chyba z pięć kilo wagi. Nie jest ważne, jaki był ten sezon, skończyliśmy medalem. Marzyłem o nim i jest – mówił Grzegorz Surmacz.

HOŁD DLA PREZESA

Puchar za zdobycie trzeciego miejsca wznieśli wspólni Łukasz Seweryn i Mantas Cesnauskis. – Ojców sukcesu jest wielu, każdy przyłożył się do tego medalu. To był dla nas bardzo ciężki sezon, pełen kontuzji i problemów. Jestem szczęśliwym człowiekiem – komentował na gorąco prezes Energa Czarnych Słupsk Andrzej Twardowski.

Kibice po uroczystości wręczenie medali i pucharu długo skandowali nazwisko prezesa. Bez niego klub na pewno nie zdobyłby tylu trofeów. To czwarty brązowy medal w historii Energa Czarnych Słupsk i drugi z rzędu.

Przemysław Woś/mili
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj