4 czerwca 29-letni kapitan Bartłomiej Czarciński wyruszył z Gdańska na pokładzie niewielkiej „Perły” w okołoziemską podróż bez zawijania do portów. Żegnali go rodzice, żona, 1,5 roczna córeczka i tłum przyjaciół.
Byli też znani żeglarze z Trójmiasta i całego kraju. Pojawił się słynny konstruktor żaglowców Zygmunt Choreń. Przyjechała delegacja władz Kalisza.
– Jestem dobrze przygotowany, zabieram 2 telefony satelitarne, kilka GPS-ów internet i całą tą najnowocześniejszą łączność potrzebną na łódce – mówił Bartłomiej Czarciński na chwilę przed wypłynięciem.
36 LAT TEMU TĄ TRASĄ DOOKOŁA ŚWIATA POPŁYNĄŁ HENRYK JASKUŁA NA DARZE PRZEMYŚLA
– Kapitan Jaskuła samotnie opłynął świat bez zawijania do portu, dlatego przed moim rejsem dostałem od niego wiele cennych wskazówek i rad. Podobnie od innych znanych polskich żeglarzy i konstruktorów. „Perłę” zbudowaliśmy sami w hangarze pod Kaliszem.To zasługa mojego ojca i naszych przyjaciół. Łódka w 85 procentach zbudowana jest ze środków własnych. – Mówi Bartek, który przypomina, że nie jest to do końca samotny rejs: – Ja nie jestem samotny! Mam wspaniałą żonę i córkę, świetnych rodziców i przyjaciół. Angielscy żeglarze mają takie określenie „single-handed”, które dobrze oddaje stan rzeczy – chodzi o jednoosobowe prowadzenie łódki. W Polsce zazwyczaj mówimy „samotny rejs”. Ja mówię „solo”, rejs solo, tak jak zaproponował to pan kapitan Jaskuła. Jestem na łódce sam, ale nie jestem samotny.
– Trzeba promować takie wyczyny – podkreśla prezydent Kalisza, który przyjechał pożegnać Bartka – Już są plany na następną łódkę „Calisia”. Zaraz po powrocie Bartka z rejsu rozpoczniemy budowę następnej – dodaje prezydent Grzegorz Sapiński.
SAMOTNY, ALE NIE SAM
Na kei w Górkach zachodnich pojawili się też ludzie, którzy płyną „symbolicznie” na zdjęciach razem z Bartkiem. Ci, którzy wspierają jego rejs i jego samego, kupili miejsce na burcie jachtu, by popłynąć w rejs razem z Bartkiem.
Była też rodzina żeglarza. Wyraźnie wzruszeni żegnali Bartka rodzice: – Zabieramy się z nim w rejs na lewej burcie. Pływamy z nim już do 20 lat, jest świetnie przygotowany. Jego marzenie musi się spełnić .
Bartka przyjechał pożegnać także kapitan Tomasz Cichocki: – Życzę mu dużo szczęścia. Sam próbowałem opłynąć świat 3 razy. Wiem, czym to pachnie. Teraz będę sekundował Bartkowi. Byłby nienormalny, gdyby się nie bał. Wszystko, co jest na oceanie, chce nas zabić. To nie jest spacerek rowerem wodnym po Motławie.
PRZEZ PONAD 36 LAT NIKT NIE WYRUSZYŁ W TAKI REJS Z POLSKIEGO PORTU
– Wszyscy pytają mnie o koszt rejsu i czy łódka jest droga. Kiedy zaczynałem, nie miałem złotówki, miałem długi. Zdecydowałem się i doprowadziłem sprawę do końca. W sumie zapłaciłem za to wszytko około 300 tys . zł. To niewiele jak na rejs dookoła świata. Sam na to wszystko zarobiłem, na łączność ze światem wyłożyli sponsorzy. Od 8 lat ten pomysł siedzi mi w głowie. Rejs dookoła świata non stop z Gdańska do Gdańska. Takich wypraw dookoła globu było wiele, ale nie znalazłem jeszcze żadnej historii, w której jeden człowiek opłynął świat bez zawijania do portów na samodzielnie zbudowanej przez niego łódce. Daleki jestem od bicia rekordów, mam po prostu marzenie sprawdzić, czy na nieco ponad 8 metrach pokładu, który sam zbudowałem, można opłynąć świat. Przez ponad 36 lat nikt nie wyruszył w taki rejs z polskiego portu – mówi Bartłomiej Czarciński.
Anna Rębas/puch