Czy w Sopocie powinna działać porodówka? – Wiem, że mieszkańcy chcieliby znowu rodzić się w swoim mieście, ale izby porodowe to pokłosie dawnych czasów. Teraz raczej do tego nie wrócimy – powiedział w Radiu Gdańsk prof. Piotr Czauderna, koordynator sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.
Audycję prowadził Jacek Naliwajek. W Rozmowie Kontrolowanej prof. Piotr Czauderna podkreślił, że obecnie trudno obronić izby porodowe.
– One nie dają pełnego bezpieczeństwa pacjentkom. W przypadku, gdy trzeba wykonać cięcie cesarskie lub jeśli coś złego stanie się w czasie porodu, nie można pomóc. To było dobre rozwiązanie, kiedy rodziło się bardzo dużo dzieci. Wiem, że mieszkańcy Sopotu chcieliby znowu się tutaj rodzić, ale to trudne do realizacji – tłumaczył.
CIĘŻKA PRACA ZA MAŁE PIENIĄDZE
Prof. Czauderna odniósł się do zakończenia strajku w warszawskim Centrum Zdrowia. – Mam mieszane uczucia, popieram pielęgniarki, bo rzeczywiście jest wielki problem z tym środowiskiem zawodowym. Jedna sprawa to płace, ale ważniejszy jest brak pielęgniarek na rynku pracy – mówił w Rozmowie Kontrolowanej.
W Polsce na sto tysięcy mieszkańców mamy tylko 527 pielęgniarek. – Ten zawód jest nieatrakcyjny. Ciężka, odpowiedzialna praca, małe pieniądze, ograniczone możliwości awansu. Żeby zostać pielęgniarką, trzeba przecież skończyć studia wyższe. Młodzi absolwenci wyjeżdżają za granicę. Szpitale szukają oszczędności, więc ograniczają zatrudnienie pielęgniarek. Znam szpitale, gdzie w nocy jest jedna pielęgniarka na oddziale. Sytuacja jest bardzo zła – wyliczał członek Narodowej Rady Rozwoju.
PIELĘGNIARKI ODESZŁY OD ŁÓŻEK DZIECI
Zdaniem gościa Radia Gdańsk naruszono pewne tabu, bo takiego strajku jak w CZD jeszcze w Polsce nie było. – Pielęgniarki odeszły od łóżek dzieci, stało się coś bardzo złego, bo strajk objął onkologię dziecięcą. Niedopuszczalne jest zaprzestanie pracy, kiedy grozi to życiu lub zdrowiu ludzkiemu. Tę granicę przekroczono i to mnie bardzo martwi. Nie chodzi o to, że nie ma prawa do strajku. Kwestia pensji jest skandaliczna, ta wysokość jest nie do zaakceptowania. Czasami lekarze zarabiają nawet dziesięć razy więcej. Niektóre pielęgniarki pracują na dwóch, trzech etatach – dodał prof. Czauderna.
CENTRUM ZDROWIA DZIECKA W DRAMATYCZNEJ SYTUACJI
Dlaczego strajk wybuchł akurat w Centrum Zdrowia Dziecka, pytał Jacek Naliwajek. – To wyjątkowy szpital, chociaż zarobki nie są tam aż tak niskie, w porównaniu do innych instytucji. Centrum zadłuża się w tempie pół miliona złotych na tydzień. Żadne ekipy rządowe nic z tym nie zrobiły. Problem w tym, że w Polsce każdy szpital jest traktowany tak samo. Centrum Zdrowia Dziecka zawsze będzie miało wyższe koszty, musi mieć większe zatrudnienie, lepszą aparaturę. To wysoko specjalistyczne miejsce – mówił prof. Czauderna.
NIESZCZĘSNA PODWYŻKA MINISTRA ZEMBALI
– Jest jeszcze nieszczęsna propozycja ministra Zembali. Obiecano podwyżkę, a nie zabezpieczono na to pieniędzy. Wtedy NFZ je jakoś wygenerował, ale tych środków na stałe po prostu nie ma – dodał gość Radia Gdańsk.
Jako jeden z powodów złej sytuacji polskich szpitali prof. Czauderna wskazał ich komercjalizację. – Szpitale i tak się zadłużają, nawet jeśli są spółkami prawa handlowego. W pewien sposób to zdejmuje problem z samorządów. Szpital przekształcony w spółkę zachowuje się racjonalnie ekonomicznie. To dobre dla szpitala, bo myśli się o pieniądzach, ale to powoduje też ograniczanie nierentownej działalności. Zamyka się oddziały, które są niedochodowe. To zrozumiałe z punktu widzenia ekonomii, ale nie z punktu dobra społecznego – tłumaczył.
MIESZKANKI PUCKA BĘDĄ RODZIĆ W WEJHEROWIE?
– Po to jest mapa potrzeb zdrowotnych, by w racjonalny sposób planować przyszłość. Po co utrzymywać coś, co nie jest do końca potrzebne? Czasami możemy zagwarantować lepszą opiekę w innym ośrodku, to tam jest większe bezpieczeństwo. Nie stać nas, by utrzymywać niepotrzebne oddziały. Dla przykładu, nie możemy utrzymywać oddziału położniczego w Pucku, jeśli lepszy szpital jest w Wejherowie – podsumował prof. Piotr Czauderna.