Gościem drugiej Rozmowy Kontrolowanej jest nowy poseł Prawa i Sprawiedliwości – prof. Grzegorz Raczak, który zastąpił Andrzeja Jaworskiego wybranego na wiceprezesa PZU. Wywiad przeprowadza Jacek Naliwajek.
W ubiegłym tygodniu Grzegorz Raczak złożył ślubowanie poselskie i został członkiem Komisji Zdrowia. Jak się czuje profesor medycyny w Sejmie?
– Nie miałem wcześniej doświadczenia politycznego, jestem trochę zszokowany. Jestem raczej przyzwyczajony do eleganckich dyskusji, a w Sejmie tego nie ma. Tam jest dużo adrenaliny i bezpardonowa walka. Trzeba się nauczyć reagować na różne rzeczy.
– W Komisji Zdrowia chcę wiedzieć co się dzieje i wpływać na kształt ustaw. Poza tym zamierzam pilnować interesów Pomorza. Niektóre sytuacje mają charakter regionalny i można ich bronić.
Niektóre oddziały zostaną zamknięte, np. porodówka w Pucku?
– Żeby dobrze wydawać pieniądze, trzeba mieć dobre rozpoznanie. To nie jest tak, że mamy w tej chwili doskonałe informacje, nasze narzędzia są trochę wadliwe. Zbieramy dane z istniejącego systemu, trzeba liczyć łóżka szpitalne, ale przy tym są bardzo istotne rzeczy, jak rozwijanie lecznictwa ambulatoryjnego. Jeżeli lepiej się to wyposaży, to będzie można uniknąć więcej przypadków hospitalizacji.
– W tej chwili jeśli pacjent przychodzi do przychodni i dostaje zlecenie na badania, to termin ma za pół roku. Niedobrze jest, że jeśli kogoś stać, to idzie leczyć się prywatnie, bo inaczej wszystko za długo trwa. Naprawdę uważam, że interes pacjentów jest na pierwszym miejscu i nie zrobię nic, co przeciw temu interesowi będzie działało.
Grzegorz Raczak chciałby się skoncentrować na tworzeniu sieci defibrylatorów zewnętrznych.
– Każdego dnia do kliniki przywożone są osoby po zatrzymaniu krążenia, które są tzw. rośliniakami. Nic nie można dla nich zrobić, są wśród nich młodzi ludzie. Gdyby wcześniej zadziałano, wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Aktualnie lży u mnie pacjent, na którym użyto defibrylatora. To młody, ok. 40-letni człowiek, który został uratowany. Według naszych prognoz może żyć kolejne 40 lat.
– Chodzi o to, żeby zbudowany został cały system, to nie tylko umiejscowienie defibrylatorów, ale też przeszkolenie ludzi. W różnych szkołach na różnych poziomach prowadzi się edukację. Chodzi o to, żeby we wszystkich szkołach w wystandaryzowanych warunkach prowadzono podobną edukację. Wysłaliśmy już ankiety i czekamy na odpowiedź, by opracować skalę potrzeb.