– Nie wiemy dokładnie, jakie są reguły rządzące tą grupą, która tutaj przyjeżdża. Pewnie jest cała gromadka opiekunów. Mimo wszystko ci ludzie wiedząc, że prawdopodobnie duża część zarobków zostanie im odebrana, mają jakąś szansę, by poprawić swoim rodzinom warunki bytowe. To dalszy ciąg mojej wątpliwości. Jednak lepiej żeby zarobili, żeby żyli trochę lepiej, żeby zobaczyli świat poza swoją okropną Koreą Północną. Bardzo ważne jest, by te racje rozważyć. Ogólne oburzenie to owszem, ale aspekt ludzki może wyglądać trochę inaczej – mówi Marek Ponikowski.