Szkolnictwo zawodowe – co zrobić, by zyskało na popularności wśród młodzieży i jej rodzin?
– U nas w Polsce wskaźnik skolaryzacji wynosi 80%. To znaczy, że 80% dzieci kończy naukę na studiach wyższych. W innych krajach przekonano się, że aby być szczęśliwym, nie trzeba kończyć studiów. Można mieć zawód, który przynosi satysfakcję i pieniądze. Nasz system kształci absolwentów. Każdemu zależy, by wszyscy kończyli studia. Efekt jest taki, że 30% bezrobotnych w Gdańsku to ludzie z dyplomem wyższej uczelni. Nam brakuje poradnictwa zawodowego. Rodzice i nauczyciele nie wiedzą, jakie jest zapotrzebowanie na rynku pracy. Chciałbym, by młodzi ludzie dowiadywali się o swoich talentach. Znając mocne strony, można je rozwijać. Wszystkie wielkie firmy walczą dzisiaj o talenty. Chodzi o to, by potencjał dzisiaj dobrze zagospodarować. Żeby nie robić kogoś na siłę dyrektorem, muzykiem czy matematykiem. O tym się nie mówi w szkołach.
– Fajnie jest skończyć studia humanistyczne, one rozwijają. Trzeba zbudować wiedzę. Nie do końca się zgadzam o kwestię, że powinniśmy iść w kierunku Niemiec czy Francji, że wystarczy skończyć zawodówkę. Warto wysłać dziecko do szkoły technicznej, która da zawód. Trzeba rodziców przekonać, że szkoła techniczna daje również takie same szanse na studiowanie już pracując. Chodzi o to, by dać szansę studentom, którzy już pracują. Osoby, które w czasie studiów pracują w swoim zawodzie, po zakończeniu studiów wychodzą na rynek pracy z dyplomem i kilkuletnim doświadczeniem zawodowym. Trzeba wspierać pracowników, by studiowali w czasie pracy. To buduje przywiązanie pracownika do firmy. Stawia nas w czołówce na poziomie skolaryzacji.
– Pracodawca oczekuje pracownika odpowiedzialnego, chcącego się rozwijać, ale też takiego, który ma kompetencje. To nie staje się od razu. To powinno zacząć się od szkoły podstawowej. Trzeba pokazywać, co się robi w ramach zawodu. Pracodawcy mówią, że chcą pracowników zaangażowanych.