Wygląda na to, że zapowiada się spory odstrzał bobrów. Jak informuje Gazeta Wyborcza Trójmiasto, marszałek województwa Mieczysław Struk wystąpił do ministra środowiska Jana Szyszko o ustanowienie Żuław obszarem wolnym od tych zwierząt. Struk w piśmie do ministra podkreśla, że spora populacja bobrów, licząca 700 osobników, albo i więcej, może zagrażać bezpieczeństwu Żuław. Jego zdaniem środki wydane na ochronę przeciwpowodziową Żuław mogą zostać zaprzepaszczone przez działalność bobrów. A inwestycje te w ostatnich latach przekroczyły kwotę 135 milionów złotych. Zwierzęta rozkopują wały przeciwpowodziowe, co może być zagrożeniem dla mieszkańców tych terenów oraz ludzi, którzy tam pracują.
PRZESIEDLANIE NIC NIE DA
Inicjatywę marszałka popierają gminy i powiaty z Żuław i Pomorska Izba Rolnicza. Ponieważ bobry w Polsce podlegają ochronie częściowej, prawo zezwala na częściowe zmniejszane ich populacji. Jednak mimo, że w 2014 roku w województwie warmińsko-mazurskim wydano zgodę na odstrzelenie znacznej ich części, na niewiele się to zdało. Myśliwi nie byli zainteresowani.
Mieczysław Struk podkreśla, że przesiedlanie bobrów raczej nie rozwiąże problemu. „Przy obecnym stanie rzeczy nie można już używać argumentów, że bobry należy odławiać i przesiedlać w inne obszary (ale jakie?), a wały przeciwpowodziowe należy wzmocnić siatką stalową, czego koszty byłyby horrendalnie wysokie biorąc pod uwagę skalę potrzeb” – pisze marszałek.
Jak informuje GWT, Grzegorz Furgo z Nowoczesnej w interpelacji do ministra środowiska podkreślił, że zlikwidowanie dziur w wałach przeciwpowodziowych i usuwanie zatorów w kanałach i rzekach spowodowanych przez bobry kosztowało latach 2011-2015 blisko 5 mln zł, a potrzeby były znacznie większe. Poprosił o wyznaczenie obszarów, gdzie bóbr powinien zostać uznany za gatunek niepożądany. Jego zdaniem do takich obszarów należą Żuławy.
Fot. Agencja KFP/Wojciech Stróżyk
BĘDĄ PIENIĄDZE ZA ODSTRZAŁ
Główny Konserwator Przyrody Andrzej Szweda-Lewandowski zapewnił, że Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska oraz Zarząd Główny Polskiego Związku Łowieckiego planują zawarcie porozumienia. Na jego mocy myśliwi otrzymają „ekwiwalent za koszty poniesione przez wykonującego odstrzał”.
Podkreślił, że redukcja populacji ma w głównej mierze dotyczyć obszarów, w których szkody powodowane przez bobry są najbardziej dotkliwe – m.in. tam, gdzie zwierzęta te uszkadzają wały przeciwpowodziowe czy urządzenia melioracyjne. To, jego zdaniem, z jednej strony ma zapewnić większe bezpieczeństwo obywateli i ich dobytku, a z drugiej zwiększyć akceptację ochrony tego gatunku.
Poseł PO Kazimierz Plocke w swojej interpelacji zapytał ministerstwo środowiska, jakie jest jego stanowisko w sprawie ustanowienia na Żuławach obszaru wolnego od bobrów – informuje GWT. Szweda-Lewandowski odpisał, że zabijanie i niszczenie nor na terenie wszystkich wałów przeciwpowodziowych i budowli hydrotechnicznych dopuszczalne jest po wydaniu decyzji przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Ta obowiązuje w okresie do 5 lat.
trojmiasto.wyborcza.pl/mar