Agnieszka Michajłow: Czy wejście CBA do urzędów marszałkowskich to element gry politycznej?

– Czy wejście CBA do urzędów marszałkowskich to element gry politycznej? – pytała Agnieszka Michajłow.

– Jak się szuka, to zawsze się coś znajdzie. W samorządach są głównie ludzie z PO. Jestem ciekawa, jakie będą wyniki tej kontroli. Nie chcę, żeby to było tak, jak w przypadku audytu zrobionego przez rząd poprzedniemu rządowi. Chciałabym, żeby to nie była gra polityczna, żeby to była uczciwa kontrola – mówiła Ryszarda Wojciechowska.

– CBA ma prawo kontrolować urzędy. To ogromna instytucja, która ma swoje delegatury we wszystkich miastach wojewódzkich. Zazwyczaj nie wiemy o jej działaniach. Tym razem weszli do urzędu, spędzili tam kilkanaście minut i poprosili o dokumenty. Pojawiły się też informacje, że sprawdzone zostaną oświadczenia majątkowe marszałków. To już sugeruje możliwość przyjęcia jakiś korzyści. Moim zdaniem to ma efekt propagandowy – powiedział Krzysztof Katka.

– W państwie demokratycznym czymś normalnym jest kontrola, nawet ta przeprowadzona przez CBA – a nie przez NIK. Dotychczas nie było kompleksowego podsumowania wydatków funduszy unijnych, ale nie powinno się łączyć tego ze sprawdzaniem oświadczeń majątkowych. Jeśli jednak ktoś miał czyste ręce, to nie ma się czego obawiać – stwierdził Jan Hlebowicz.

– Gdy kontroluje mnie policjant i mam sprawny samochód, to i tak się stresuję, a potem myślę o tym przez pół dnia. Sama kontrola nie jest niczym dziwnym, ale kontrola musi czemuś służyć. Te kontrole są mocno wyeksponowane medialne. Po co? Akurat te pieniądze, które przepływają przez unijne projekty, są ściśle kontrowane, ale problem może pojawiać się na poziomie ich przydzielania. Może pojawiać się lobbing. Chociaż nie uważam, że lobbing jest czymś złym – wyjaśniał Andrzej Urbański, który podkreślił, że obawia się, że tego typu kontrole mogą dezorganizować działania instytucji.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj