Średnio dziesięcioro dzieci dziennie gubi się na plaży w samej tylko Krynicy Morskiej. Strzegący nadmorskich kąpielisk ratownicy nie mogą więc narzekać na nudę.
– Niestety ponownie mamy do czynienia z „parawaningiem”. Dla dziecka wystające stopy są takie same. Kiedy dzieci na plaży zaczynają bawić się w chowanego, zaczyna się prawdziwy dramat. Najczęściej, gdy nie mogą odnaleźć swoich rodziców, podchodzą do ratowników. Wówczas w bazie przez megafon podajemy komunikaty i wszystko kończy się jedynie na strachu – wyjaśnia Bożena Ruszkowska, szefowa krynickich ratowników.
SPECJALNE OPASKI DLA DZIECI
Ratownicy rozdają rodzicom na plaży specjalne opaski, na których można napisać swój numer telefonu i nałożyć je dziecku na rękę. Opaski są też w każdym barze na plaży. W tym roku ratownicy WOPR-u do pomocy mają także funkcjonariuszy policji. Jak twierdzi Bożena Ruszkowska, każda pomoc w strzeżeniu plaży jest cenna. – Wspólne patrole umundurowanych funkcjonariuszy wzbudzą zainteresowanie i respekt plażowiczów – tłumacz.
– Oczywiście kontrolują, czy ludzie nie piją na plaży alkoholu. Najczęściej kończy się na upomnieniu, nikt jeszcze nie dostał mandatu – mówi Ruszkowska.
JESTEŚMY CORAZ OSTROŻNIEJSZI
O dziwo mało jest przypadków utonięć pijanych plażowiczów. – W ciągu ostatnich trzech lat tylko jedna akcja ratownicza była z nietrzeźwym. To cieszy – dodaje ratowniczka. W ubiegłym roku ratownicy w Krynicy przeprowadzili 58 akcji ratowniczych, rok wcześniej 124.
Marek Nowosad/amo