„To naturalne” kontra „Trochę pokory”. Słuchacze podzieleni ws. karmienia piersią w restauracji

Obnażanie się czy naturalny proces? Wokół sprawy Liwii Małkowskiej zawrzało. Słuchacze przysłali nam dziesiątki sms-ów w komentarzem do całej sytuacji.

Pani Liwia za poproszenie o karmienie dziecka piersią w innym miejscu, niż przy stoliku domaga się przeprosin i odszkodowania – 10 tysięcy złotych. Dostaliśmy mnóstwo wiadomości od słuchaczy, których ta sprawa podzieliła. Spora część z nich popiera mamę małej córeczki.

W RESTAURACJI PRZECIEŻ DAJĄ JEŚĆ

– To działo się w restauracji, tam dają jeść. Poza tym dziecko je, kiedy potrzebuje. Warto zapytać czy takie publiczne miejsca szczególnie restauracje myślą o młodych rodzicach? Żeby wziąć kasę – to pewne. Ale spróbujmy zakazać palenia w ogródkach restauracji to tu już mówimy o dyskryminacji palaczy, a o przyjemności trawienia to już niekoniecznie! Jestem za tą Panią – pisze do nas jeden ze słuchaczy.

Inny także uważa, że wyproszenie kobiety to była przesada, ale nie twierdzi, że pani Liwia jest całkiem bez winy. – Jestem za karmieniem w publicznych miejscach, natomiast pójście do sądu i 10 tysięcy złotych odszkodowania to przesada. Wystarczyłyby oficjalne przeprosiny i karta stałego klienta – pisze.

DYSKUSJA NIE POWINNA MIEĆ MIEJSCA

Część osób uważa, że to, co zrobiła pani Liwia to wręcz „manifestacja”. Nie zgadza się z nimi jedna ze słuchaczek. – Manifestowanie? Karmienie dziecka jest czymś naturalnym. Jedziemy z mężem autem i nie wierzymy własnym uszom. Ta dyskusja nie powinna mieć w ogóle miejsca – pisze.

Pan Michał również broni mam karmiących. – Trudno zrozumieć jak komuś dyskretne karmienie piersią mogłoby przeszkadzać. Nie bądźmy tak surowi wobec siebie. Cała sprawa spowoduje, że przyszłe mamy będą się wstydzić karmienia piersią, a przecież to najzdrowszy pokarm.

GRATULUJĘ KULTURY OSOBISTEJ I WŚCIBSTWA

– Nikt nie wystawia na widok publiczny swojej piersi, kobiety są naprawdę dyskretne. Tym co się gapią i czepiają gratuluję kultury osobistej i wścibstwa – pisze do nas Kasia.

KARMIENIE TAK – ALE DYSKRETNE

A Agnieszka apeluje: Szanujmy się nawzajem! – Jestem mamą półtorarocznego szkraba, którego do niedawna karmiłam piersią. Wystarczy robić to „z głową” i kulturą – gwarantuję, że wówczas nikt normalny nie zwróci matce uwagi. Oczywiście zdarzają się karmiące panie-ekshibicjonistki, wiec niech się nie dziwią, że ludzie raczej nie będą pisali zachwytów nad ich zachowaniem. Ostatnio byłam świadkiem, jak mama w centrum handlowym wybrała na karmienie ławkę przy ruchomych schodach, po których poruszają się tłumy ludzi, podczas gdy pozostałe bardziej ustronne ławeczki były puste. Po co? Na pokaz? Panie, karmmy więc dzieci, ale przy okazji szanujmy i je i siebie!

W podobnym tonie wypowiada się inna słuchaczka. – Dzień dobry, też mam dwoje dzieci, oboje wykarmiłam piersią i owszem – również w miejscach publicznych, zawsze zachowując jednak zasady dobrego wychowania i w zgodzie z własną skromnością. tzn. okrywając się tak, aby nie narazić się na ciekawskie spojrzenia. Nie widzę w tym nic zdrożnego, nie jestem natomiast zwolenniczką „obnażania się”, jak ktoś to określił – zawsze można okryć pierś przy karmieniu i na takiej zasadzie uważam, że mama powinna mieć możliwość karmienia. Miłego dnia wszystkim mamom i nie tylko – pisze.

MAMUSIU, TROSZKĘ POKORY

Są też tacy, którzy uważają, że mamy nie powinny karmić w miejscu publicznym… – Z tego co mi wiadomo to nadal obowiązuje zakaz obnażania się w miejscach publicznych i podchodzi to pod zachowanie nieobyczajne. Mamusiu, troszkę pokory w swoich zachowaniach – apeluje Adam.

Alicja ostro komentuje zachowanie pani Liwii. – Pani ewidentnie chce wyciągnąć pieniądze. Gdybym była gościem restauracji, to też bym poprosiła kelnera o zwrócenie uwagi – twierdzi.

– Dzisiaj karmienie, a jutro… przewijanie dziecka – uważa jeden ze słuchaczy. – Nie dajmy się szantażować. Restauracja to miejsce publiczne i trzeba z tym się liczyć. A instytucja sądu spadła do roli miejsca na… zarabianie sporych pieniędzy! – dodaje.

INTYMNA CZYNNOŚĆ

Joanna, mama 2 dorosłych dzieci i babcia wnucząt, która także karmiła piersią uważa, że miejsca publiczne nie służą nikomu. – Pierś trzeba przygotować do karmienia, a nikt nie musi tego oglądać, a poza tym to intymna czynność, gdzie więź matki i dziecka jest dużo silniejsza, niż w codziennych zabieganych chwilach. Czy warto marnować ten czas na manifestowanie swojego macierzyństwa? Te młode mamy myślą, że one jedyne zostały matkami – pisze.

Pani Magda nie wyobraża sobie karmienia przy innych gościach restauracji. – Po prostu czułabym się niekomfortowo. A jako gość jedzący, to chyba nie chciałabym tego oglądać. Naprawdę można to zrobić bardziej elegancko. Jest tyle możliwości – dodaje.

A mama dorosłej już córki pisze tak: – Mimo wszystko jest to tak intymną sprawą, że nie do przyjęcia jest robienie tego publicznie i manifestowanie swojego macierzyństwa jest nie na miejscu.

FACECI TEŻ NIE CHODZĄ Z GOŁYMI KLATAMI

Jeden ze słuchaczy apeluje o równe traktowanie siebie. – Tak jak facet nie ma wchodzić z gołą klatą do restauracji, tak matka nie powinna karmić piersią. Miejmy nawzajem szacunek do siebie. Matka może nakarmić swoje dziecko w domu. Jest to może brutalne, ale do restauracji człowiek idzie się zrelaksować.

Z PRZYMRUŻENIEM OKA

A Kamil uważa, że może problem wcale nie wynika z poczucia estetyki… – Może o to chodziło, że w restauracji nie można spożywać własnego posiłku w sensie, że nie zrobionego przez restaurację – pisze z uśmiechem.

Chodzi o sytuację z listopada 2014 roku. W trakcie obiadu córeczka pani Liwii zaczęła płakać i domagać się karmienia. Kiedy kobieta chciała nakarmić swoje dziecko, kelner poprosił ją o zrobienie tego w innym miejscu. Oburzona kobieta z rodziną opuścili restaurację.

Kobieta czuje się dyskryminowana i uważa, że w lokalach gastronomicznych nie powinno się w taki sposób traktować młodych matek. Prośbę kelnera o karmienie dziecka z dala od restauracyjnych stolików Liwia Małkowska uznaje za oburzające zachowanie. Kobieta domaga się od restauratora nie tylko przeprosin, ale też zadośćuczynienia w postaci 10 000 złotych. 3 sierpnia ruszył proces w tej sprawie.

Tymczasem właściciel lokalu Jarosław Pindelski zaprzecza, jakoby w jego restauracji istniał zakaz karmienia piersią przy stoliku. O sprawie piszemy >>> TUTAJ.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj