„4 sierpnia byłam dziewczynką, 5 sierpnia już dorosłą kobietą”. Opowieść łączniczki o Powstaniu Warszawskim

O swoim udziale w Powstaniu Warszawskim opowiedziała prof. Janina Suchorzewska, która niedługo po wojnie przeprowadziła się do Trójmiasta. Po zamieszkaniu w Sopocie zawsze tęskniła za Warszawą, potem jednak przekonała się, że jej jedynym domem jest Gdynia.
Audycję Gdynia Główna Osobista prowadził Piotr Jacoń.

WSPOMNIENIE Z TAMTYCH LAT

Pani Janina przechowywała historie z Powstania dla swojej koleżanki, która chciała dowiedzieć się o losach walczących. Gdy znajoma była ciężko chora, czternastoletnia wówczas dziewczynka spisywała wspomnienia w dzienniku. Zaraz po II wojnie światowej Janina Suchorzewska spaliła pamiętnik. – Było mi go ogromnie żal, ale jako członek konspiracji wiedziałam, co musiałam robić.

  –Dojrzewa się w przeciągu sekundy, kiedy widzisz martwych ludzi, leżących na jednym stosie – tak opowiada o dorastaniu podczas Powstania. Znajomi, z którymi jeszcze niedawno rozmawiała, teraz już nie żyli. A przecież był to dopiero początek. Jednego dnia była dzieckiem, następnego już dorosłą kobietą, która rozumiała powagę sytuacji.

– Mieliśmy nadzieję, że wszystko będzie trwało 48 godzin. Tam się okazało, że to nie jest gra harcerska, jak uważałam na początku. Do 4 sierpnia tak do tego podchodziłam. Panował niesamowity entuzjazm, chłopcy nosili orzełki i biało-czerwone opaski.

PRZEPROWADZKA

Jak to się stało, że rodzina Janiny Suchorzewskiej przeprowadziła się do Gdyni? Na początku mieszkali w Sopocie, na obecnej ulicy Bohaterów Monte Cassino. Jej ojciec dostał pracę w Gdańsku jako naczelnik opieki społecznej. Wcześniej, w stolicy, był znanym adwokatem. Paradoksalnie, po zamieszkaniu na wybrzeżu to pani Janina najbardziej upierała się na powrót do Warszawy. Dopiero później zrozumiała, że jej prawdziwy dom to Trójmiasto.

Potem dostała lokum w Gdyni. – Mój mąż otrzymał częściowe odszkodowanie za mieszkanie przy ul. Szucha w Warszawie. Mieszkanie w Gdyni było po części rekompensatą za tamto. Gdynia stała się takim moim miastem, które jest piękne i wspaniałe.

Janina Suchorzewska została lekarzem. Pierwszą jej specjalnością była chirurgia dziecięca. – Byłam niecierpliwa, a to jest coś, co daje skutek natychmiastowy. Chciałam wrócić do Gdańska, ale musiałam przestawić się na anestezjologią. Często było mi trudno stać z boku.

RODZINA

Pani profesor podkreśla, jak ważna jest dla niej rodzina. Po śmierci ojca najbliżej trzymała się stryja, Władysława Tatarkiewicza. Teraz największą nadzieją są dla niej najbliżsi: syn, synowa, wnuki. Wszyscy trzymają się razem, są nastawieni tolerancyjnie i podchodzą z szacunkiem do drugiego człowieka.

Rozmowa z Janiną Suchorzewską kończy się refleksją na temat współczesnej Polski. – Najtrudniejsze jest to, co się teraz dzieje w Polsce. Podział, nienawiść. Wszystko się we mnie gotuje. Podział w społeczeństwie mnie dziwi. Wspólne cele są najważniejsze, a teraz ludzie są gotowi pokłócić się o wszystko. O Solidarność, o Powstanie – kończy.

Posłuchaj audycji:

Katarzyna Pypeć/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj