– PiS użył tej uroczystości do celów politycznych. Agresja, która spotkała KOD to potwierdza – tak Bogdan Borusewicz ocenia incydent, do którego doszło podczas pogrzebu „Inki” i „Zagończyka” w Gdańsku. Wicemarszałek Senatu w rozmowie z Agnieszką Michajłow zdradził także, czy wybiera się na obchody Sierpnia 80.
Agnieszka Michajłow: Gazeta Polska Codziennie zatytułowała tekst: „Ohydna prowokacja KOD w Gdańsku”. Chodzi m.in. o obecność Mateusza Kijowskiego na uroczystościach pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka” oraz związane z tym zdarzenia. Jak Pan myśli, po co przedstawiciele KOD przyszli na uroczystości?
Bogdan Borusewicz: Przyszli tak jak wszyscy inni. Byli tam także ludzie ze skrajnych ugrupowań. Oczywiście, to była uroczystość zmanipulowana, uroczystość PiS. Mogli się spodziewać, że będą okrzyki i jakieś niecenzuralne słowa, ale po raz pierwszy nastąpiła agresja fizyczna. To poważna sprawa.
Co mam Pan na myśli, mówiąc, że to była uroczystość PiS? Znaleziono szczątki „Inki” i „Zagończyka”, należał im się godny pogrzeb, prawda?
PiS użył tej uroczystości do swoich celów politycznych. Nie było zaproszenia dla kogokolwiek innego. Agresja, która spotkała grupę KOD to potwierdza. To miała być tylko uroczystość PiS. KOD swoją obecnością zakłócił ten przekaz, który PiS przygotował i zrealizował. Ja historią „Inki” i „Zagończyka” zajmowałem się na początku lat 70. Moja rodzina pochodzi z Wilna i miała związek z AK wileńskim, więc to było przekazywane w tradycji rodzinnej. Kontaktowałem się z żołnierzami 5. Brygady AK Łupaszki, ale nie poszedłem na tę uroczystość. Moja obecność pokazywałaby, że nie ma problemu, a problem istnieje. PiS zawłaszcza tego typu uroczystości i to jest złe dla polskiej historii.
Bał się Pan gwizdów, czy tego, że ktoś pana obrazi?
Nie, ja się takich rzeczy nie boję, mam twardą skórę. Oczywiście, wolę być w takim środowisku, które jest pozytywnie nastawione, a nie wśród ludzi, którzy z jednej strony mają orła, a z drugiej symbol ONR-u, czyli partii, która była partią faszystowską.
Ale każdy może przyjść na pogrzeb?
Nie chcę tego opisywać. Mam nadzieję, że minister Błaszczak będzie tak samo aktywny jak w stosunku do córki pewnej radnej, która zakłócała porządek i blokowała przejście pochodu w Gdańsku. Ale bardzo możliwe, że moje oczekiwania są oczekiwaniami na wyrost. Z tego robi się państwo PiS. Innych się bije i przedstawia się swoją wizję historii.
Kto kogo bije? Przecież to nie państwo uderzyło Radomira Szumełdę z KOD w rękę?
Pobita została także kobieta, kilkukrotnie uderzona w plecy. To jest poważniejsza sprawa. Organizatorzy ponoszą za to odpowiedzialność. Organizatorami było państwo i związek. To oni byli odpowiedzialni za zabezpieczenie. Było tam 150 policjantów, co oni robili w tym czasie? Jeżeli następuje atak fizyczny, policja ma wkraczać, działać według regulaminu. Coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy w Polsce w czasie manifestacji.
Pamiętam, że pod Bazyliką św. Brygidy zostali poturbowani dziennikarze. Sprawa toczyła się w sądzie przez kilka lat…
Ale zakończyła się wyrokami.
Teraz też liczy Pan na wyroki?
Tak się ta sprawa powinna zakończyć w państwie praworządnym. Liczę na wyroki, ale pytanie brzmi, czy jesteśmy jeszcze państwem praworządnym. Mam co do tego wątpliwości.
Prezydent Andrzej Duda podczas mszy mówił, że trzeba było długo czekać na pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”, nawet po 1989 roku. Odczuł Pan, że to jest aluzja skierowana do Pana?
To jest aluzja. Należy się zapytać, kiedy prezydent dowiedział się o tych dwóch ofiarach terroru komunistycznego, ja dowiedziałem się w latach 70.
Ale nie sądzi Pan, że 2016 rok to trochę późno? Wiem, że szczątki znaleziono w 2014 roku.
Prezydent Duda już po raz kolejny zadaje pytanie, które jest pytaniem retorycznym. Można odpowiedzieć w sposób jasny. Trzeba było wcześniej znaleźć te szczątki. Nadal szuka się szczątków innych pomordowanych i pochowanych w sposób tajny. Będzie się ich szukało jeszcze przez wiele lat. Prezydent Duda mówił, że Polska była krajem niesprawiedliwym. Chcę przypomnieć, że PiS także rządził w tym czasie. To kogo on się pyta? Siebie? Był przecież wtedy w kancelarii prezydenta.
Dlaczego ma Pan wątpliwości, że Polska jest krajem demokratycznym? Czuje się Pan ofiarą?
Atak na Trybunał Konstytucyjny sprawia, że nie tylko my stawiamy pytanie o demokrację, ale także ci, którzy są razem z nami w Unii Europejskiej. Trybunał Konstytucyjny jest sparaliżowany. Minister sprawiedliwości grozi prezesowi Trybunału Konstytucyjnego, czyli sądowi. To jest demokracja? W jakim kierunku idziemy? Czy mnie osobiście dotykają jakieś represje? Nie. Czy się boję? Nie, nie boję się i się nie przestraszę.
Nie był Pan na pogrzebie „Inki” i „Zagończyka”. Będzie Pan na obchodach podpisania porozumień sierpniowych w środę w Gdańsku?
Zastanawiam się. Organizuje to związek, który jest przybudówką partyjną PiS. Szef związku popierał w czasie wyborów PiS. Widać, w jaki sposób się wiąże z tą partią. Są uchwały, które na to wskazują.
Może dlatego, że realizowane są postulaty Solidarności?
Jedne są realizowane, inne nie. Tak działa każdy rząd. Widziała Pani jakieś demonstracje w związku z tym organizowane przez związek?
Załatwili np. wyższą płacę minimalną, to czemu mają protestować? Może są zadowoleni.
Na pewno tak, pytała Pani, dlaczego uważam, że związek jest przybudówką PiS, dlatego odpowiadam.
Ale czy to jest powodem, żeby ktoś taki jak Pan, twórca strajku w 1980 roku…
Powiedziałem, że się zastanawiam. Mam czas do południa w środę. Ale po tej sytuacji, która miała miejsce na mszy organizowanej przez związek razem z PiS, jestem coraz bardziej sceptyczny. Nie wiem, czy chcę być obecny na kolejnej takiej rocznicy. Jest coraz gorzej. Ciągle słyszę, czy będziemy razem, czy osobno. Proszę już mnie o to nie pytać. Dla mnie rocznica Sierpnia 80. to też rocznica osobista. To wielkie zwycięstwo, a mówimy tylko o tym, kto będzie albo nie będzie na uroczystościach. Będą ci, którzy chcą być albo ci, którzy są oczekiwani.
W rozmowie poruszono także temat reprywatyzacji i tego, czy Hanna Gronkiewicz-Waltz ponosi odpowiedzialność, za to, co wydarzyło się w Warszawie.
Posłuchaj audycji: