Statki, hale i kawał historii. Odkrywanie gdyńskich stoczni

Statki, wielkie hale, ogromna suwnica i kawał historii w jednym miejscu. „Odkrywamy gdyńskie stocznie” to spacer po niedostępnych na co dzień terenach stoczniowych w Gdyni.

Chętni zwiedzali to miejsce sami albo z przewodnikami. Do wyboru było siedem tras.

DOKI, PIRSY, HALE

Po drodze to, co część zna tylko z opowieści: doki, pirsy, gigantyczna suwnica, wielkie hale, dużo blachy i słynna Samarytanka. Chętnych do zwiedzenia stoczni w Gdyni nie brakowało.

– Stocznia była i jest naszym oknem na świat. Tu jest kawałek historii – mówiła żona byłego stoczniowca. – Przywiódł nas nasz emeryt, który spędził w tej stoczni mnóstwo lat. Chciał nam pokazać jak wygląda stocznia po tym czasie. Pokazuje nam różne rzeczy: pod wielkim kominem wjeżdżały wagony i zabierały popiół. Tata ma mnóstwo wspomnień związanych ze stocznią – opowiadał jeden ze zwiedzających.

BYŁY STOCZNIOWIEC JAK PSYCHOLOG

Choć tereny stoczniowe można zwiedzać z przewodnikami, to ciekawe historie opowiadali także pracownicy stoczni spotkani przypadkowo.

– Jestem byłym stoczniowcem. Ładne tu jednostki budowaliśmy, samochodowce, kontenerowce, gazowce. Ja nie jestem psychologiem, ale widzę. Jak się stanie i popatrzy, to wiadomo, że tu się pracowało. A ci co tak pędzą w tą i w powrotem, to wiadomo, że przyszli się tylko przejść – opowiadał jeden z pracowników ochrony.

Zwiedzanie terenów stoczniowych odbyło się w ramach obchodów 90. urodzin miasta Gdyni.

Magdalena Manasterska/amo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj