Kto zastosuje się do ugruntowanej wykładni przepisów, nie może być po jej zmianie obciążany podatkami czy sankcjami – proponuje wicepremier Mateusz Morawiecki. Klauzula pewności prawa to kolejny pomysł z planu Morawieckiego, istotnie zmniejszający władzę urzędników i mobilizujący ich do podnoszenia jakości pracy. Ma zabezpieczać obywateli i przedsiębiorców przed negatywnymi skutkami zmieniania przez organy państwowe, instytucje kontrolne oraz sądy rozumienia i stosowania przepisów prawnych.
ROZWIĄZANIE NA KORZYŚĆ PRZEDSIĘBIORCY?
Projekt nowelizacji ustawy o swobodzie gospodarczej mówi, że w przypadku zmiany zakresu lub sposobu zastosowania przepisów przedsiębiorca nie może być obciążany jakimikolwiek daninami publicznymi, sankcjami i karami, jeżeli poprzednia wykładnia prawa, do której się zastosował, miała charakter „ugruntowanej praktyki”.
Nie wszystkim to odpowiada. Przeciwko nowelizacji są Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Środowiska, Narodowy Fundusz Zdrowia, Urząd Regulacji Energetyki i prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.
OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ?
– Wydaje się, że nowelizacja to oczywista oczywistość, jak mawiał klasyk – uważa Tomasz Kloskowski, prezes gdańskiego portu lotniczego imienia Lecha Wałęsy. Jednak podkreślił również, że podczas jego 22-letniej kariery zawodowej w przedsiębiorstwie nie miał przypadku, w którym zmieniłaby się interpretacja jakiegokolwiek organu.
– Ani celnego, ani podatkowego. Nie zdarzyło się, żebym w związku z tym musiałbym coś korygować. Nie wiem, czy to nie jest temat dla tych, którzy szukają zawsze pewnych interpretacji, dziur w systemie – zastanawiał się.
URZĘDNICZY GALIMATIAS
Nie do końca zgodził się z nim Michał Górski, prezes Pętli Żuławskiej. Jako reprezentant Regionalnej Izby Gospodarczej Pomorza przyznał, że często spotyka się z takimi problemami. – Przede wszystkim są to interpretacje na przykład VAT-owskie. Jaki wskaźnik VAT przyjąć? Te przepisy są tak źle skonstruowane, że nie ma jednolitej wykładni. Spotykamy się z tym, że w jednym urzędzie skarbowym jest akceptowane na przykład 23 procent, w innym za to samo 7 czy 15 procent – ubolewał.
Górski powiedział, że trzeba lepiej przyłożyć się do tworzenia prawa tak, żeby było bardziej jednoznaczne. Dodał, że należałoby także spowodować, żeby każda interpretacja urzędu skarbowego obowiązywała w całym kraju.
– My jako Pętla Żuławska nie mogliśmy doprosić się interpretacji, czy jesteśmy dużą czy małą firmą. Wysłaliśmy do różnych instytucji zapytania – bez odpowiedzi. W wielu obszarach jest pewien galimatias. Sygnał jest właściwy, ale w związku w tym, że jeden minister jest za, a trzech przeciw – sądzę, że nic z tego nie będzie – mówił prezes Pętli Żuławskiej i dodał, że jego zdaniem drobny przedsiębiorca nie ma żadnych szans w starciu z urzędnikami.
ZAGRANICZNI KONTRAHENCI TEGO NIE ROZUMIEJĄ
Na temat propozycji wicepremiera Morawieckiego wypowiedział się również Bogdan Donke. Jego zdaniem prawo finansowe zmieniane jest według potrzeb finansowych państwa. – Czasami ad hoc. Jeśli chodzi o turystykę to jest to ogromny problem, ponieważ pewne pakiety przygotowujemy z wyprzedzeniem rocznym czy dwuletnim – mówił.
Donke dodał, że firmy muszą wiedzieć, jakie będą przepisy z dużym wyprzedzeniem, bowiem inaczej jest to ogromny problem dla firm funkcjonujących w układzie międzynarodowym. – Nasi zagraniczni kontrahenci nie potrafią tego zrozumieć. Ta zmiana jest jest ważna, ale nie wiem, czy uda się nam to w jakiś sposób poukładać i unormować – podsumował wiceprezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i wiceprezes oddziału pomorskiego Polskiej Izby Turystyki.
Posłuchaj audycji:
Maria Anuszkiewicz