Fatalnie otworzyli sezon pomorscy koszykarze. Największy zawód sprawili Energa Czarni Słupsk, którzy po dramatycznej końcówce ulegli Polfarmexowi Kutno 78:79.
Asseco Gdynia byli bez szans w Dąbrowie Górniczej, gdzie przegrali z MKS-em 68:91. W tej sytuacji najwyżej należy ocenić ambitną postawę koszykarzy Trefla, którzy w Ergo Arenie w obecności ponad 3 tysięcy kibiców przegrali ze Stelmetem Zielona Góra 69:84.
SIŁ STARCZYŁO TYLKO NA 25 MINUT
Trefl zaskoczył mistrza Polski determinacją, agresywną grą w obronie, a Anthony Ireland zwinnością i celnością rzutów. Amerykański rozgrywający gospodarzy pilnował wyniku zdobywając do przerwy 14 punktów, ale w całym meczu już tylko 18. Potem inicjatywę wziął w swoje ręce Nikola Markovic, który zdobył najwięcej 20 punktów, dokładając do tego 7 zbiórek. Doświadczenia zdobywane m.in w Lidze greckiej okazały się bardzo cenne. Sopocianom sił wystarczyło jednak tylko na 25 minut.
Jeszcze na początku trzeciej kwarty prowadzili różnicą trzech punktów, ale po chwili przegrywali różnicą ponad 10. Stelmet pokazał potencjał. Punkty zdobywało aż 10 graczy. Praktycznie na każdej pozycji jest dwóch graczy tej samej wartości, z perspektywy ligi polskiej naprawdę znacznej. Trener Artur Gromek dopiero w drugiej połowie widział to, co chciał, czyli większą aktywność graczy podkoszowych i dokładność w grze rozgrywających. Stelmet prowadził już różnicą ponad 20 pkt. Kilka szalonych akcji Trefla pozwoliło zbliżyć się na 15.
Trefl: Marković 20, Ireland 18, Dylewicz 8, Mielczarek 8, Śmigielski 7, Stameković 4, Karolak 2, Kolenda 2, Żmudzki, Majewski
Stelmet BC: Djurisic 17, Hrycaniuk 14, Vaughn 11, Zajcew 8, Koszarek 8, Moore 7, Florence 6, Kelati 6, Gruszecki 4, Zamojski 3, Der, Majchrzak.
ENERGA CZARNYM SŁUPSK TEŻ NIE POSZŁO NAJLEPIEJ
Nie takiego początku sezonu oczekiwali także kibice Energa Czarnych Słupsk. Słupszczanie przegrali inauguracyjne spotkanie z Polfarmexem Kutno 78-79.
Goście zagrali po prostu równiejsze spotkanie, nie zawiedli młodzi polscy rozgrywający Grzegorz Grochowski i Sebastian Kowalczyk. Trzymali tempo gry, z wyrachowaniem trafiając kilka ważnych dla losów meczu rzutów.
– Tak bywa w koszykówce, że wygrywa zespół grający więcej minut równe zawody. Nie kryję, że bardzo cieszę się z tego zwycięstwa, bo na pewno nie byliśmy faworytem tego spotkania. Dla nas to wygrana za 4 punkty – mówił po meczu trener Polfarmexu Kutno Jarosław Krysiewicz.
POWINNI WYGRAĆ
Energa Czarni Słupsk powinni to spotkanie wygrać. 5 minut przed końcem prowadzili 67-62. Zamiast podtrzymać dobrą grę w obronie poszli na wymianę ciosów z gośćmi. W końcówce dwóch ważnych rzutów wolnych nie trafił Jerel Blassingame. Potem również ostatniego rzutu w meczu za trzy punkty.
Fot. Radio Gdańsk/Przemysław Woś
– Tego meczu nie przegraliśmy w końcówce. Oczywiście tak doświadczony gracz jak Jerel powinien trafić przynajmniej rzut wolny na remis. Koszykówka to nie hazard. Nie chcę, by losy meczu zależały od tego czy ktoś trafi ostatni rzut czy nie. Pozwalaliśmy gościom na zbyt łatwe penetracje i łatwe punkty spod kosza niskich graczy. Przegraliśmy idziemy dalej i poprawiamy grę, ale nie kryję, że przy tak fajnej publiczności nie powinniśmy przegrać – mówił po meczu trener Energa Czarnych Słupsk Roberts Stelmahers.
– Jak Blasingame rzucał równo z syreną to zrobiło mi się ciepło. Ja go pilnowałem i trafiał już w tym meczu szalone rzuty. Tym razem nie trafił. Bardzo fajny mecz, fajna publiczność i cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa – mówił po spotkaniu rozgrywający Polfarmexu Sebastian Kowalczyk.
Włodzimierz Machnikowski/Przemysław Woś