Dramat w schronisku dla bezdomnych w Baninie. Kierownik ośrodka podejrzany o gwałty i pedofilię

Przez prawie pół roku miał gwałcić podopieczne, wśród pokrzywdzonych jest 12-letnia dziewczynka. Wiceprezes stowarzyszenia i jednocześnie kierownik schroniska dla bezdomnych w Baninie jest już w areszcie, a prokuratura zbiera kolejne dowody. Mężczyzna usłyszał na razie trzy zarzuty, w tym zgwałcenia i ten najcięższy czyli pedofilii. Zdaniem prokuratury, 55-latek wielokrotnie zgwałcił przebywające w schronisku kobiety. Miał też molestować seksualnie 12-letnią dziewczynkę, która odwiedzała przebywającą w ośrodku mamę.

COŚ SŁYSZAŁEM, ALE NIE WIEM CO

W schronisku w Baninie oficjalnie nikt rozmawiać na ten temat nie chciał. Podopieczni twierdzą, że o procederze nie wiedzieli.

– Coś słyszałem, ale nie wiem dokładnie co. Nie znam tego pana, nie wiem czy byłby zdolny do tych czynów. Jestem w oddali od atmosfery tego pomieszczenia. Trudno mi cokolwiek powiedzieć – mówił jeden z nich.

– Pan nie przyjechał tutaj, by wypytywać naszych podopiecznych o sprawy, które ich nie dotyczą. Ten pan był naszym wiceprezesem. Reprezentuję interesy tych panów, więc proszę, by nie wypytywać – dodawała pracownica.

„JEGO TŁUMACZENIA BYŁY KRÓTKIE”

Do sprawy odniósł się jednak prezes organizacji – Wiktor Pinczyński. W rozmowie z naszym reporterem zapewnia, że wkrótce mężczyzna zostanie usunięty z funkcji. Zanim został aresztowany zdążył złożyć rezygnację.

– Cała ta sytuacja nie pozostawia nam żadnego wyboru. Do czasu wyjaśnienia sprawy pan Krzysztof znika ze stowarzyszenia. Jestem tym wszystkim zszokowany. Rozmawiałem z nim, jego tłumaczenia były krótkie. Mówił, że jest niewinny. Jako do pracownika nigdy nie miałem do niego żadnych zastrzeżeń. Był zaangażowany w pracę, dzięki niemu i z moim wsparciem udało się to przedsięwzięcie rozwinąć na tyle, że do tej pory mieliśmy opinię nieskazitelną. To, co w tej chwili się stało, jest jakąś porażką, katastrofą – mówi Pinczyński.

PRÓBOWAŁ UCIEC

Podejrzany kierownik, gdy dowiedział się, że szuka go policja, próbował uciec. Został zatrzymany w Katowicach. Jak poinformowała Anna Grzech z prokuratury w Kartuzach, mężczyzna nie przyznał się do winy, ale składał wyjaśnienia. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Podejrzanemu grozi 12 lat więzienia.

Grzegorz Armatowski/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj