Gdańsk ma dobry profil na Facebooku, ale płaci firmie zewnętrznej 7300 zł miesięcznie. Netto. Gdynia z dumą informuje, że nie ponosi żadnych kosztów. Słupsk „ratuje” w sieci popularny prezydent. Jeśli nie ma cię na Facebooku, to nie istniejesz – to hasło jest coraz aktualniejsze. Według badania Gemius/PBI w maju 2016 roku aż 25,2 mln Polaków korzystało z internetu. Najczęściej odwiedzanymi stronami są serwisy Grupy Google (24,6 mln odwiedzin i 9 mld odsłon w maju). Na drugim miejscu plasuje się serwis społecznościowy Facebook (22 mln realnych użytkowników i 5,3 mld odsłon).
Strona facebook’owa miasta może być laurką burmistrza czy prezydenta, pocztówką, na której miło zawiesić oko lub nudnym biuletynem epatującym urzędniczym bełkotem. Może jednak także dostarczać pomysłów, bawić, dawać rzetelną wiedzę i jednoczyć mieszkańców. Czy może to jednak robić, bez publikowania „ładnych widoczków”? Przejrzeliśmy kilka fanpejdży wybranych miejscowości Pomorza.
SPECJALISTA STAWIA NA PROFIL GDAŃSKA, ALE CHWALI TEŻ SŁUPSK
Skonsultowaliśmy się z Łukaszem Głombickim z National Geographic, specjalistą do spraw mediów społecznościowych. Głombicki wskazał jako najlepsze miasto, które płaci zewnętrznej firmie, czyli Gdańsk. Pochwalił też Słupsk, za… prezydenta Biedronia.
– Skupiłem się jedynie na Gdańsku, Gdyni, Sopocie i Słupsku. Najlepiej wygląda Facebook Gdańska, ale jest też najmniej użyteczny dla mieszkańców i turystów. Z kolei Sopot stawia głównie na newsy, zaproszenia na spotkania itp. Gdynia jest miksem – ale też prowadzonym dość fajnie. Słupsk? Może nie będę oceniał samego profilu, ale ogólną obecność prezydenta w sieci. Każde miasto powinno mieć swojego Biedronia – mówi Łukasz Głombicki.
POMORSKIE MIASTA NA FACEBOOKU
Wyróżniony przez Łukasza Głombickiego profil Gdańska lubi 171 308 osób, a ilość „lajków” nieustannie wzrasta. Ale Gdańsk ma powód do niepokoju. 8681 – to liczba osób, które „o tym mówią”, a więc tych, którzy są aktywni i wchodzą w interakcję. To mało. Dla porównania, profil Gdyni jest lubiany przez 113 943 osoby, a w momencie pisania tekstu liczba osób aktywnych to 10 369. Zatem przy mniejszej ilości „polubień”, zaangażowanie jest większe. Profil Sopotu odstaje wynikami od profili większych sąsiadów, mając 11 931 „polubień” strony i 237 aktywnych użytkowników.
Perła Bałtyku, choć odwiedzana przez miliony turystów, przegrywa pod względem „lajków” nawet ze Słupskiem – stronę Słupska lubi 12 506 osób, przy 273 osobach aktywnych. Dla porównania, profil Ustki – Ustka na Fali – lubi 8848 osób, przy 886 osobach aktywnych – zatem Sopot z pewnością ma potencjał, którego nie wykorzystuje. A Słupskowi reklamę robi popularny prezydent. Oficjalny profil Roberta Biedronia, na którym znajdują się także informacje dotyczące miasta, lubi 327 106 osób, z czego aż 66 739 to osoby aktywne. Zatem, jak widać, w sieci też liczy się osobowość.
KTO OBSŁUGUJE PROFILE MIAST?
W Gdańsku koordynacją działań w mediach społecznościowych zajmuje się Wydział Promocji, Informacji i Komunikacji Społecznej, który zleca obsługę mediów zewnętrznej agencji. Miesięczny koszt wynajęcia agencji to 7300 zł netto i jest to kwota uwzględniająca budżet na kampanie reklamowe w mediach społecznościowych. Gdyńskie konta w mediach społecznościowych prowadzą pracownicy Referatu Relacji z Mediami UM Gdyni. Miasto nie współpracuje z firmą zewnętrzną, w związku z tym nie ponosi dodatkowych kosztów.
Także w Sopocie media społecznościowe obsługują pracownicy Biura Promocji i Komunikacji Społecznej przy wsparciu Wydziału Kultury i Sportu, który dostarcza treści o wydarzeniach kulturalnych i sportowych. Miasto ma natomiast roczną umowę z osobą prywatną na prowadzenie profilu instagramowego na kwotę… 4273,20 brutto.
– Jeśli jakieś środki są przeznaczane na kampanie, to są to środki pochodzące z budżetu poszczególnych wydarzeń, np. na opłacenie kampanii odsłonowych na Facebooku wg cennika portalu – tłumaczy Justyna Mazur-Dziadkiewicz z Urzędu Miasta Sopotu.
Słupsk nie posiada osobnego działu zajmującego się promocją miasta i PR. Publikowaniem informacji na Facebooku czy Twitterze zajmują się pracownicy Wydziału Dialogu i Komunikacji Społecznej, a także pracownicy podległych urzędowi jednostek m.in. Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji czy spółki Wodociągi Słupsk.
– Miasto nie wydaje środków na prowadzenie portali społecznościowych – mówi Karolina Chalecka z Urzędu Miejskiego w Słupsku.
PREZYDENT TCZEWA ZAKASAŁ RĘKAWY…
W Starogardzie Gdańskim budżet na promocję wynosi ok. 85 tys. zł z przeznaczeniem głównie na publikacje biuletynu informacyjnego „Ratusz” oraz ogłoszeń i publikacji promocyjnych w lokalnych mediach. Cała promocja miasta to koszt blisko 200 tys. zł.
– Publikowaniem materiałów w mediach społecznościowych zajmują się dwie osoby, zatrudnione w Urzędzie Miasta. Oprócz mediów społecznościowych i działań PR osoby te zajmują się też tworzeniem wszystkich informacji wychodzących z Urzędu – tych zamieszczanych na stronie starogard.pl oraz wysyłanych do mediów jako informacji prasowych – informuje Magdalena Dalecka z Urzędu Miasta Starogard Gdański.
Dane otrzymane z pomorskich miast pokazują tendencję, którą jest delegowanie obowiązku prowadzenia serwisów społecznościowych na pracowników szeroko pojętego PR. Zdarzają się jednak wyjątki. – Przedstawicielem miasta Tczewa w mediach społecznościowych (Facebook, Twitter) jest prezydent Mirosław Pobłocki poprzez swoją oficjalną stronę na Facebooku. Mniej oficjalnie prowadzi też profil na Facebooku. Prezydent nie zatrudnia w tym celu żadnych firm zewnętrznych, nie wykorzystuje do tego celu żadnych środków publicznych – pisze w komunikacie Małgorzata Mykowska z Urzędu Miejskiego w Tczewie.
NA POWAŻNIE CZY NA LUZIE?
Przedstawiciele wszystkich zapytanych przez nas urzędów miejskich zapewniali, że publikują informacje służące mieszkańcom i niosące wartość informacyjną. Okazuje się jednak, że… mieszkańcy wcale nie nagradzają „polubieniami” takich informacji. Sprawę tę dobrze oddaje komunikat zamieszczony na stronie gdansk.pl.
– Najbardziej interaktywne treści to oczywiście zdjęcia wizerunkowe i prestiżowe wydarzenia. Bez nich jednak treści niszowe w ogóle nie dotarłyby do odbiorców – mechanizmy EdgeRanku (algorytmu, według którego dobierane są informacje ukazujące się odbiorcy na Facebooku – przyp. red.) są bezlitosne.
– Moim zdaniem profile miast na Facebooku powinny dostarczać fajnych, „ładnych” treści (jak robi to Gdańsk), ale również muszą mieć miejsce na informacje ciekawe dla mieszkańców i turystów. Proszę pomyśleć, czy nie dużo lepiej niż konkurs w noszeniu kolorowych kapeluszy, działałyby newsy o ciekawych spotkaniach, imprezach i wydarzeniach kulturalnych. Dodatkowo oczywiście potrzebne są ludziom informacje o np. korkach, zmianach w organizacji ruchu itp. – tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem Radia Gdańsk Łukasz Głombicki.
Ale żeby przemycić coś ważnego, trzeba być najpierw „fajnym”. Nie można bowiem zapominać o tym, kto jest po drugiej stronie.
Piotr Puchalski