5 powodów, dla których w derbach wygra Lechia Gdańsk

Arka czy Lechia? Kto zwycięży w trójmiejskich derbach? Przytaczamy pięć najważniejszych argumentów na rzecz drużyny z Gdańska.

1. Niesamowity Peszko, bramkostrzelny Paixao

 

Reprezentant Polski jest w znakomitej formie. W ostatnim meczu Lechii z Piastem Gliwice pokazał klasę. Strzelił gola, wywalczył karnego, harował w ataku i obronie. Na drugim skrzydle super-rezerwowy Flavio Paixao. Portugalczyk jest głodny gry. W meczu z Arką zagra od pierwszych minut zastępując pauzującego za kartki Rafała Wolskiego. Żądła Arki – Abott i Siemaszko rozumieją się znakomicie, ale piłkarsko prezentują niższą klasę.

 2. Trybuny nie grają…

Lechia to jedna z najbardziej doświadczonych drużyn w ekstraklasie. Reprezentacyjny obrońca – Jakub Wawrzyniak, w pomocy były piłkarz Juventusu – Milos Krasić i dowódca obrony w randze generała – Mario Maloca. Wypełnione po brzegi trybuny stadionu przy Olimpijskiej raczej nie spętają nóg tak doświadczonym graczom. Wręcz przeciwnie. Im większy hałas, gwałt i gwizdy, tym większa mobilizacja. Presja prawie 15 tysięcy kibiców na trybunach może pomagać, ale tez ciążyć gospodarzom.

3. Tradycja zobowiązuje

Wprawdzie w 50-letniej tradycji spotkań Arki z Lechią zbilansowane statystyki. Po 11 zwycięstw obu drużyn i 13 remisów, ale już w ramach ekstraklasy gdynianie nie zdołali wygrać u siebie ani razu , przegrywając pięć spotkań i raz remisując. Zatem derby w najwyższej klasie to domena gdańszczan.

4. Wojownik na ławce

W spotkaniach wyjątkowych, a do takich zaliczamy derby, potrzeba natury wojownika. Wsparcie dają nie tylko trybuny, ale także ławka rezerwowych. Tam zasiadają m.in trenerzy – Grzegorz Niciński i Piotr Nowak. Atut szkoleniowca Arki to bycie człowiekiem „stąd”. Jednak więcej motywacji daje drużynie „jankeska” mentalność Piotra Nowaka niż introwertyczna postawa Nitka.

5. Tabela nie kłamie

Lechia jest liderem. W 13 dotychczasowych spotkaniach zdobyła o 10 punktów więcej niż rywal. Przed tygodniem wydarła zwycięstwo z gardła Piasta. Chwilę wcześniej Arkowcy pokornie przyjmowali kuksańce Portowców ze Szczecina i nie mieli sił ani argumentów, żeby oddać. W Bytovii też coś nie zagrało. Arka zapomniała, jak smakuje zwyciężanie i dieta może potrwać jeszcze jakiś czas.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj