Sąd rejonowy w Słupsku uniewinnił uczestniczkę protestu podczas ubiegłorocznej wizyty w mieście premier Ewy Kopacz. W procesie zeznawał również prezydent Słupska Rober Biedroń. Policja oskarżała Katarzynę Odrowską o zorganizowanie nielegalnej manifestacji. Chodziło o przemarsz grupy kilkudziesięciu osób spod dworca PKP pod delegaturę Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Słupsku. Manifestanci domagali się budowy drugiego toru na linii kolejowej Słupsk-Gdynia. Zdaniem policji protest był nielegalny.
BRAK DOWODÓW
Sędzia Agnieszka Buraczewska podkreślała w uniewinniającym wyroku, że nie ma żadnych dowodów na zorganizowanie manifestacji przez Katarzynę Odrowską.
– Żaden ze świadków w tej sprawie nie potwierdził z całą pewnością, że pani Odrowska była inicjatorką tego przemarszu. Podkreślano, że było to działanie spontaniczne związane z wizytą w Słupsku pani premier Kopacz. Ponadto należy zgodzić się z argumentacją obrońcy, że z wykroczeniem mamy do czynienia, gdy towarzyszy mu szkodliwość społeczna czynu. Tu taka sytuacja miejsca nie miała, bo należy podkreślić, że manifestacja odbyła się w interesie mieszkańców Słupska i regionu i nie dochodziło do przemocy czy używania wulgarnych słów. Ponadto zgodnie z wykładnią Europejskiego Trybunału Praw nawet nie zgłoszenie takiej manifestacji w sytuacji, gdy nie zagraża to porządkowi publicznemu należy traktować zupełnie inaczej i łagodniej.
WYROK
Katarzyna Odrowska przyznaje, że wyrok przyjęła z ulgą, bo jej zdaniem nie można tłumić protestów w słusznej sprawie.
– Szkoda, że to tyle trwało i pewnie nie mało kosztowało. Ja teraz pracuje na Dolnym Śląsku i musiałam dojeżdżać na rozprawy, ale oczywiście jestem zadowolona, bo wiedziałam, że jestem niewinna i ten wyrok nie mógł brzmieć inaczej. Wyrok nie jest prawomocny. Na razie nie wiadomo czy policja zaskarży rozstrzygnięcie.