Kolejna wpadka Drutex-Bytovii. Przegrana w Bielsku-Białej

Drutex-Bytovia zanotowała kolejną porażkę w lidze. Tym razem podopieczni Tomasza Kafarskiego na wyjeździe ulegli 1:2 Podbeskidziu. Dla „Górali” było to pierwsze zwycięstwo na własnym stadionie od 231 dni.
ZMIANY W SKŁADZIE I DOBRY POCZĄTEK

Tomasz Kafarski zaskoczył wszystkich wyjściowym składem. W podstawowej jedenastce znalazł się m.in. Lukas Bielak, dla którego były to pierwsze minuty w Drutex-Bytovii w lidze. Na szpicy z kolei zagrał nominalny pomocnik Kamil Wacławczyk.

To jednak w pierwsze połowie dominowały „Czarne Wilki”. Dobrze wyglądała współpraca Wacławczyka z Plojem oraz Klichowiczem. Bramka dla gości padła właśnie po akcji z tym drugim, który dośrodkował w pole karne do byłego zawodnika GKS-u Bełchatów. 29-latek na początku strzelił w obrońcę, jednak po chwili poprawił swoje uderzenie i piłka wpadła do bramki.

W 24. minucie kapitalną paradą popisał się z kolei Gerard Bieszczad, który wniósł się na wyżyny swoich umiejętności po uderzeniu Tomasza Podgórskiego z rzutu wolnego. Jeszcze przed przerwą w poprzeczkę uderzył Alen Ploj, ale napastnik Drutex-Bytovii był na spalonym.

PO PRZERWIE BYŁO FATALNIE

Jan Kocian zaryzykował w drugiej połowie. Wpuścił do gry Łukasza Sierpinę i zagrał trzema nominalnymi obrońcami. Goście byli zaskoczeni i przez długi czas nie radzili sobie z grą Podbeskidzia.

W 53. minucie dośrodkowanie Podgórskiego dotarło do Szymona Lewickiego, który ostro wpadł na Martina Cseha. Sędzia gwizdka nie użył, a napastnik gospodarzy wyrównał wynik spotkania. Po stracie gola Drutex-Bytovia obudziła się i starała się atakować. Zablokowały został jednak m.in.Jakub Bąk.

W 84. minucie gospodarze zadali ostateczny cios. Jeden z pomocników przedzierał się lewą stroną i dośrodkował do nabiegającego na pierwszy słupek Lewickiego. Rosły napastnik dotknął delikatnie piłkę stopą, a ta zatrzepotała w siatce.

bw/mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj