Do prokuratury w Gdańsku wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie remontu platformy należącej do spółki Lotos Petrobaltic.
Chodzi o platformę, która ma być centrum przerobu ropy na bałtyckim złożu B8.
Pierwsze umowy na remont platformy podpisano pod koniec 2014 r. Jednak faktyczna przebudowa zaczęła się jednak dopiero wiosną 2016 r. w stoczni Nauta. Wcześniej Lotos wycofywał się z umów podpisanych z kilkoma innymi podmiotami, a platforma m.in. stała w pobliżu gdańskiego Naftoportu.
KŁOPOTY FINANSOWE
Powodem zwłoki w remoncie mogły być kłopoty Lotosu z finansowaniem remontu. W tym czasie ceny ropy na świecie gwałtownie spadały, co podnosiło ryzyko finansowe transakcji. Banki współpracujące z Grupą Lotos obawiały się ryzyka związanego z kredytowaniem inwestycji.
Nie była to zresztą sytuacja odosobniona. W ostatnich latach także w Norwegii wstrzymano szereg przedsięwzięć z zakresu wydobycia ropy i gazu. Niskie ceny paliw zniechęcały bowiem do poważnych inwestycji. Jednocześnie tak długi postój platformy w stoczni miał narażać spółkę na potencjalne straty. Jednak czy był to element ryzyka gospodarczego czy błędy poprzednich władz spółki – ma ustalić prokuratura.
Biuro prasowe Lotosu wydało oświadczenie w tej sprawie:
W ocenie obecnego zarządu spółki zawarto niekorzystny kontrakt na przebudowę platformy „Petrobaltic”. Koszty poniesione przez firmę, związane z samym zakupem niewykorzystanych nóg platformy, szacowane są na kilkadziesiąt milionów złotych. Ma to istotny wpływ na realizację całego procesu przebudowy platformy, jak i pełnego zagospodarowania złoża B8. Sprawa została złożona do prokuratury przez obecny zarząd LOTOS Petrobaltiku, który w ten sposób broni interesów spółki i dąży do uruchomienia docelowego wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego ze złoża B8.
aks