Nie chcą kolejnego obowiązku, dlatego protestują. Część kierowców z Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku prowadzi „strajk włoski”. Akcja polega na skrupulatnym przestrzeganiu regulaminu pracy. Poszło o planowany od przyszłego roku obowiązek wydawania reszty pasażerom kupującym bilet. Zdaniem kierowców, miasto chce zbyt wiele. Już dziś kierujący pracują na granicy prawa.
– Musimy trzymać się rozkładu jazdy, ponieważ nasz pracodawca podpisał umowę z ZTM. Tam jest jasno napisane, że jeśli tego nie spełnimy, to będą kary. Jeżeli jest wewnętrzny przepis, że kierowca musi utrzymać odległość 150 metrów od pojazdu czy 350 na wzniesieniu, kierowcy tego nie stosują, bo jest to niewykonalne. Chcą wykonać swoją pracę zgodnie z rozkładem. Biorą to na siebie. Jeśli coś się stanie, pracodawca ma czystą kartę – tłumaczy Stanisław Stencel, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w ZKM Gdańsk.
„PRZEPISY SĄ PARADOKSALNE”
Kierowcy chcą pokazać, że kolejny obowiązek utrudni im pracę. Przepisy wdrożone przez zarząd spółki od dłuższego czasu im się nie podobały. – Kiedy dowiedzieliśmy się, że kierowcy i motorniczowie mają wydawać drobne przy okazji sprzedaży biletów, zwróciliśmy się do wszystkich kierujących o to, żeby przestrzegali regulaminu. Chcemy, żeby ta sprawa została ujawniona i żeby wszyscy się dowiedzieli, jak to funkcjonuje. Strajk włoski miał pokazać, jakie te przepisy są paradoksalne. Utrzymanie rozkładu i stosowanie ich jest niemożliwe – dodaje Stencel.
Kierowcy przyznają, że już teraz problemem bywa na przykład załatwianie potrzeb fizjologicznych. – To bardzo opóźnia przejazdy. Musimy wtedy jeździć bez przerwy, a wiadomo, że człowiek zawsze potrzebuje chwili dla siebie – mówią.
Fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski
PASAŻEROWIE PODZIELENI
Zdania pasażerów są mocno podzielone. – Może im to faktycznie przeszkadza w pracy – przyznaje jeden z nich. Jednocześnie dodaje, że jego zdaniem nie jest to powód do strajku. – Jeśli jednak tak jest, że można kupić bilety, to kierowcy chyba muszą mieć świadomość, że trzeba wydać resztę. W Krakowie w autobusach i tramwajach są specjalne budki, w których można kupić bilet i nie absorbować kierowców – dodaje.
– Popieram, uważam, że wydawanie reszty rzeczywiście opóźnia odjazd autobusu – mówi inny pasażer.
Jedna z kobiet czekających na autobus uważa, że kierowcy i motorniczy powinni sprzedawać bilety. – Każdy ma przygotowane te pieniądze, bo oni nie mają jak wydać. Nie popieram protestu. Czasami nie ma kiosku, nie ma gdzie kupić biletu. Już się odzwyczaili od otwierania drzwi, teraz nie będą sprzedawać biletów. Tyle tylko, że będą siedzieć i kręcić kierownicą – komentuje ostro.
„TEMAT JEST DO PRZEDYSKUTOWANIA”
Maciej Lisicki, wiceprezes ZKM, przyznaje, że protestem jest trochę zaskoczony. Jak mówi, na piątkowym spotkaniu uzgodniono zakres działań. Postanowiono, że związek zawodowy wystąpi z prośbą do Rady Miasta, aby nie wprowadzać zmian dotyczących wydawania reszty. – W sobotę dowiedziałem się, że jest jakiś pomysł akcji protestacyjnej. Uważam, że temat jest do przedyskutowania, nie zapadły jeszcze żadne decyzje – podkreśla.
– Jesteśmy gotowi na rozmowy – zapewnia zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej Piotr Grzelak. – Prace nad kontraktem trwają. To są jedynie wstępne zapisy, które zaproponowaliśmy. Chcielibyśmy usankcjonować coś, co właściwie istnieje w komunikacji publicznej, a nie zawsze jest zgodne z regulaminem. Chodzi o to, żeby w sytuacji, kiedy ktoś na przykład płaci cztery złote była szansa, zgodnie z regulaminem kierowca mógł wypłacić 20 groszy reszty – podkreśla.
Zarząd Transportu Miejskiego w Gdańsku wystosował w tej sprawie oświadczenie.
Warto przypomnieć, że przygotowujemy się obecnie do wprowadzenia w 2019 roku biletu metropolitalnego, opartego o nowy sposób poboru opłat i umożliwiający rozliczenie kartą płatniczą, smartfonem czy w przyszłości także elektronicznym dowodem osobistym. Wraz z wdrożeniem projektu zrezygnować chcemy z możliwości zakupu u prowadzącego pojazd.
Według statystyk co czwarty sprzedawany w Gdańsku bilet przechodzi przez ręce kierowcy i motorniczego. W mieście rocznie sprzedaje się ich 4,5 miliona. Motorniczych i kierowców jest prawie 800.
Kontrakt na najbliższych 10 lat, zawierający między innymi obowiązek jednakowych strojów i ustalający zasady włączania klimatyzacji dotyczy przewozów autobusowych. Sprawy sprzedaży biletów reguluje osobna umowa z miastem.
Akcja popierana także przez Związek Zawodowy Kierowców i Motorniczych spowodowała około 20-minutowe opóźnienia. Protest ma być kontynuowany w kolejnych dniach.
Posłuchaj reportażu Sebastiana Kwiatkowskiego:
Sebastian Kwiatkowski/mar